w pracy, pełny sprzeczności największych i zalet razem! W téj chwili, gdy się sejm rozpoczynał i wyraźnie natchnieni przez Sołtyka występowali przeciw Ponińskiemu stronnicy biskupa królewskiego Rejten, Korsak i Bohuszewicz — on zdawał się równie zajmować swoim ukochanym panem Rejtenem, poczciwym Litwinem, i teatrem, który właśnie sztyftował, mając pierwszą dać reprezentacyę na imieniny Stackelberga. Jedném uchem słuchał Bohuszewicza, rozpowiadającego mu jak Rejten, wziąwszy laskę z rąk Ponińskiego, zawołał w izbie: — „Taki waćpan marszałek, jak i ja — obaśmy jednakowo wybrani...” drugim, sprawozdania o Meropie i dekoracyach nowego teatrum.
We wtorki dawał biskup u siebie koncerta bez kolacyi (sam grał na klarynecie), na których król nietylko bywał, ale raz na nie swoją przyprowadził kapelę, dla zabawienia Sołtyka. W nadchodzące święta wielkanocne, w pośród tego sejmu, biskup równie zdaje się troszczyć sessyami izby i przedziwnymi mazurkami, które rozsyła wszystkim damom stolicy; dyaryuszem czynności, który dwa razy w tydzień zamkniętemu uparcie na wsi Mniszchowi kommunikuje, i przybyłym do Warszawy fletrowersistą.
Obok najważniejszych prac, narad z przyjaznym Stackelbergiem, szykan z familii, teatr zajmuje go niesłychanie; pokoju nie ma, póki nie dostał dekoratora, którym wreszcie robi Stroińskiego — urządza swą truppę z pokojowców, i kompletuje zewsząd poprzybieranymi amatorami, układa operę-buffę, i oprócz francuzkich zamierza dawać niemieckie sztuczki.
Pierwsze próby téj zabawy, wśród któréj rozwinąć się miał gorący zapał i talent ojca sceny polskiéj Wojciecha Bogusławskiego — mianowicie reprezentacya
Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/256
Ta strona została przepisana.