D. 31 lipca już ze starosta szczerzeckim (Piotrem Potockim synem Józefa kasztelana lwowskiego) znajdowali się znowu w Warszawie; „o żonie jego — dodaje korrespondent nasz — nie masz pewnéj wiadomości, czy żyje lub nie, jednak pewniejsza rzecz, że umarła.“
W téj chwili właśnie przypadła owa nominacya Mniszcha marsz. kor., który uparcie na wsi przesiadywał, na kasztelanię krakowską. Król mu się oświadczał, ręce wyciągał, modlił o przybycie, a zacięty Mniszech przyjąwszy dostojeństwo, o którego akceptowanie niemal go prosić było potrzeba, pozostał jak wprzódy na wsi.
Bytność Szczęsnego w Warszawie nie miała trwać teraz długo, Młodziejowski ofiarował się za pośrednika do sprawy, i spodziewano się łatwiejszego jéj ukończenia. Kanclerz jednak zawsze sprzyjający Komorowskim i mając w tém swój interes własny, nie śpieszył się wcale, i choć oświadczył Potockim, puszczał rzecz w odwłokę, znajdując coraz nowe trudności. I tym razem więc bytność Potockiego nic nie uczyniła, odłożono układy na późniéj.
Wyczółkowski, który najlepiéj wie o obrotach pana swego, tak w téj chwili pisze z Warszawy:
„W. M. D.
„Da mi świadectwo imp. podczaszyc żwinogrodzki, w jakim szacunku miałem rozkazy wpd.; co wskórał sam ustnie opowie. Jmp. starosta bełzki od kilku tygodni tu znajdujący się jeszcze zabawi kilka niedziel; radzi mu tu,, szanują i poważają go, w interesach wszystkich pomoc jest mu obiecana. Jmp. Komorowski był u króla prosząc o pomoc, ale odebrał odpowiedź, że pacta conventa poprzysiężone nie pozwalają mu mieszać się do interesów prywatnych (!). Losy o
Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/272
Ta strona została przepisana.