Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/274

Ta strona została przepisana.

Zewsząd go też niemiłosiernie odzierano, sypać musiał garściami pełnemi, sam kontentując się gołemi obietnicami, okupionemi krociami, które rzucał na wszystkie strony. Pierwsza ta szkoła świata powoli uczyła go ludzi.
W świecie się kręcąc, mógł Szczęsny zapomnieć o interesie z Komorowskimi; czuwali jednak nad tém przyjaźni mu, i w czasie chwilowego oddalenia się jego z Warszawy, tak do niego pisał ks. Wiażewicz:
„D. 10 września 1772 z Warszawy.

„Monseigneur!

„Lubo nie odbieram żadnéj od jwpana dobrodzieja wiadomości na poprzedzające listy moje, wiem jednak, że mi jw. dobr. za złe mieć nie będziesz, że mu przyłączam niektóre pisma, tak tyczące się domowych jwpana dobr. jak i tutejszych publicznych wiadomości. Inkluduję tu list do mnie pisany od jks. kanonika Ghigotti’ego sekretarza gabinetowego królewskiego, niżeli on tu z Białegostoku nadjechał, z którego jwpd. zrozumiesz, że w swoim interesie największą będziesz miał pomoc. Ten człowiek nietylko od wszystkich konsyderowany, od jwp. Ignacego (Potockiego), kochany, ale dziwnie sprawny, nie wątpię, że jwpan nieśmiertelną będziesz miał obligacyę, tylko napiszę do niego list, żeby miał staranie w interesie; gardło moje dam, jeżeli najpomyślnéj nie pójdzie. Teraz tenże ks. Ghigotti jest naznaczony od papieża z p. Towiańskim suffraganem białockim (?) do egzekucyi bulii, kassującéj Jezuitów. Urząd ten w tak delikatnéj materyi niesprawnemu nie byłby powierzony, ale rozumiem, że on sam dobrze jest jwdp. znajomy, żeby go było potrzeba zachwalać...