Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/28

Ta strona została przepisana.

jowcy, młodzież najlepszych domów niedorosła, otaczali wojewodę i wojewodzinę.
Oprócz wojsk nadwornych, lejb-gwardyi dragonów i kozaków w Krystynopolu, wojewoda utrzymywać musiał po całych dobrach swoich, szczególnie ukraińskich prezydya pilnujące zamków, strzegące granic tureckich, powstrzymujące napaści hultajów, pilnujące porządku u Dniestru i bezpieczeństwa w czasie jarmarków mohylowskich, w Brahiłowie, Umaniu, Tulczynie, nie licząc mniejszych gubernij, gdzie po kilkudziesięciu, po sto i więcéj ludzi bywało z działami. Na zameczkach nie po kilka, ale kilkanaście i kilkadziesiąt armat stało na wałach. Magnat rozporządzając takiemi siłami wśród kraju, musiał być groźny i wielką mieć władzę, bo któż mu się oprzeć potrafił? Komendanci garnizonów przysyłali raporta za każdą pocztą z dóbr do Krystynopola idącą. Siły te były na zawołanie wojewody, a w czasie rozruchów i hajdamaczyzny na Ukrainie, stawały się jedyną opieką mieszkańców.
Milicye nadworne Potockich składała piechota, dragoni, ułani i kozacy. Oficerowie ich liczyli się na równi z wojskiem regularném, byli patentowani przez króla z mocy ustawy sejmowéj i nosili feldcechy wojska Rzeczypospolitéj.
Bogactwa, związki familijne z Mniszchami, Brühlem, Sołtykiem, Rzewuskimi, szlachecka partya w Rusi przemożna, czyniły wojewodę niemal de facto królikiem Rusi, w któréj swobodnie przewodził.
Przewaga to była nigdzie zbyt głośno niewystępująca, ale tak potężna, że nikt się jéj nie mógł opierać. W województwach: Puskiém, Wołyńskiém i Brac-