Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/283

Ta strona została przepisana.

nym dopełnić chęć nie ustaje sposobem. Sądząc jednak, że krok przyjaznéj dosyć czynności, i obecne niezdrożnego postępku wytłómaczenie choćby najzapalczywiéj wszczęte ułagodzić zdołają zamysły, uznałem za rzecz przyzwoitą nie opuszczać tego do uspokojenia onych środka. Odprowadziwszy wiec żonę moją bardziéj jeszcze osłabioną do pomienionych dóbr po uczynieniu należytego o zdrowiu jéj starania, w zamierzoną przynajmniéj sam wyjeżdżając podróż, wysłałem wprzód dworzanina mego dla wynajęcia stancyi w Krystynopolu, który skoro na miejscu stanął, obskoczony od ludzi nadwornych jwpana wojewody, a do koszuli ze ścisłém, jeżeli listów jakich przy sobie nie ma pytaniem się, trzęsiony, wyrwawszy się z rąk ich, gdy mi zajechał drogę i pomieniony z sobą postępek oznajmił, tknięty tak nadzwyczajną nieludzkością, żadnego już skutecznego dla ułagodzenia wygórowanéj zawziętości nie widząc sposobu, w nadziei tylko, że czas dalszy przytępi ją i odmienić potrafi, z tegoż miejsca do wyżéj rzeczonych dóbr moich pod Lwów powróciłem, żadnego warowanéj prawami spokojności nie spodziewając się naruszenia. Lecz mimo wszelką nadzieję odważna na podeptanie najuroczystszych ustaw zuchwałość, nie dopuściła trwałém miłego pokoju cieszyć się używaniem. Drugiego bowiem dnia po powrocie moim, około godziny dziesiątéj w noc, ludzie zbrojni w liczbie znacznéj najeżdżają tenże dom mój, a udając fałszywie zmyślonym językiem odgłos niby wojska rossyjskiego, ludzi służących i poddanych na zwykłą straż przybyłych biciem i postrachem rozganiają, budynek natenczas mieszkalny otaczają, żadnéj nie dopuszczając wycieczki; kilkunastu z pomiędzy nich w strój nie-