Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/304

Ta strona została przepisana.

kim, i dopiero na kontraktu do Lwowa zjechać obiecywała.
Przez cały grudzień i część stycznia 1774 r., pozostało wszystko in status quo. Twardowski donosił ciągle w listach do kasztelana krakowskiego: „Interes wstrzymuję, zakończy się tu, rozumiem, — dodając: starostę bełzkiego żenią tu z ks. marszałkówną, ale ja rozumiem, że z tego nic nie będzie.“
Nareszcie dnia 19 stycznia znowu przyszło do jakichś negocyacyj, o których wojewoda kaliski pisze, że powinny się skończyć ad vota, a 22 już fałszywie donosi, że wszystko skończone i starosta bełzki będzie się musiał dobrze opłacić. Ale tak nie było: co do basarunku zgadł Twardowski, koniec nie tak miał jeszcze przyjść rychło.
Znać jednak, że się strony zbliżyły, gdyż i Wyczółkowski także d. 27 stycznia o pomyślném ukończeniu w liście swoim wspomina.
Tymczasem starostę żeniono, swatano, dawano mu lalkę, obiecywano jeszcze więcéj, a Szczęsny oburzony tą natarczywością, sam nie wiedział co począć z sobą. Szczęściem z jednéj strony okrywała go tajemna protekcya Mniszcha, z drugiéj rada i opieka kasztelanowéj kamińskiéj, któréj wpływom winien był, że się nim dwór wiedeński interesował.
D. 23 stycznia pisze ktoś znowu z Warszawy: „Staroście bełzkiemu nic się złego nie stanie, gdyż poseł od dworu wiedeńskiego ma tu zlecenie, żeby mu krzywdy czynić nie dopuścił, i pod jego dyrekcyą i i on i sprawa zostaje.“