Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/306

Ta strona została przepisana.

waler będzie, nie wiem, bo u obudwóch bywa, ale że się mało eksplikuje, więc poznać nie można.“
W istocie, stolica już była nauczyła młodego Potockiego postępowania „politycznego,“ jak je wówczas zwano; grzecznością dwuznaczną zbywał wszystkich i mniéj więcéj ze wszystkimi potrzebnymi żył dobrze. Wszyscy też dla niego okazywali się serdecznie, nawet ci, na których przychylność rachować nie mógł, Młodziejowski kanclerz naprzykład i Poniński, który go darł niemiłosiernie, a wedle słów jednego z korrespondentów: „co w dzień wziął, to w nocy przegrywał.“
O tym czasie Wyczółkowski taką o interesie i położeniu chorążego koronnego daje wiadomość w notatce pod tytułem: „Opisanie pewne,“ którą tu zamieszczamy w całości:
„W interesie jw. chorążego wielkiego koronnego z Komorowskimi same tylko bałamuctwa proponuje im. ksiądz kanclerz koronny, i pretenduje, aby nigdy nie było zakończenia, nie chce pozwolić na to, aby summa siedmkroć sto tysięcy złotych polskich Komorowskiemu nie pierwéj, aż sprawy obiedwie tak w świeckim, jako i w duchownych sądach, względem zupełnego uwolnienia od wszystkich zarzutów i poprzysiężonych obowiązków zupełnie zostaną zakończone, była wypłacona. Daje to oczywiście poznać, że pragnie widzieć zawsze w takiéj, jaka teraz jest sytuacyi wspomnianego jw. chorążego wielkiego koronnego, ni żonkosia, ni kawalera, a najszczególniéj podobno dla ks. Poniatowskiego, ex-podkomorzego koronnego, aby się determinował z córką jego żenić. Już mu się raz udało, że imp. Szymanowskiego,