Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/308

Ta strona została przepisana.

żym wielkim koronnym. Po odjechaniu Szymanowskiego przysłał po mnie biskup łucki, i to wszystko mi powiedział i dodał, że imp. Szymanowski poczciwy człowiek, ale mocno interesowany tak z ks. ex-podkomorzym koronnym, jako też i z im. księdzem kanclerzem, że trzeba z nim ostrożnie postępować, i niczego się nie zwierzać. Przed temi wszystkiemi dyskursami wyżéj wyrażonemi, prosił im. ksiądz kanclerz jw. chorążego koronnego, aby do niego przyjechał, i sam na sam w interesie swoim rozmówił się. Uczynił to wszystko jw. chorąży wielki koronny, był u im. księdza kanclerza i więcéj niż przez półtrzeciéj godziny był od niego napastowany; ale tego na nim im. ksiądz kanclerz nie dokazał. Ma być jw. chorąży u Rewitzkiego, posła cesarskiego, prosząc go, aby tak, jak oświadczył, nie dozwolił żadnego uszczerbku w substancyi jw. chorążego, i przyśpieszyć zakończenie, aby dokuczał o akcelaracyę tego interesu.“
Gdy tu tak ksiądz kanclerz robi sprawę ks. ex-podkomorzego, Lubomirscy czy sami, czy ktoś popierający ich stronę, chcąc niejako zmusić Szczęsnego do zdeklarowania się ostatecznie o ks. marszałkównę, wydrukowali w gazetach francuskich (5 lutego) wiadomość z Polski, że starosta bełzki miał się żenić z ks. Aleksandrą, i że marszałek laskę mu miał odstąpić. Nikt przecie w kraju nowinie téj nie uwierzył, a tymczasem o sprawie jakoś ucichło, zdaje się z powodu niebezpiecznéj słabości księdza kanclerza, który śmiertelnie zapadł. Komorowscy z niecierpliwością wyglądali wyzdrowienia jego, on bowiem wszystkiém rządził, i bez niego nic się nie działo.
Korzystając z chwili wytchnienia, Szczęsny bawił się po młodemu, i z Warszawy na zapusty zaproszony