Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/315

Ta strona została przepisana.

Dnia 13 kwietnia zaproszeni na obiad do Młodziejowskiego spodziewali się układy ukończyć, ale się jeszcze raz rozchwiały. Był na tym obiedzie chorąży koronny, byli i inni interesowani, a że się po cichu umawiano, zdawało się Twardowskiemu, że Młodziejowski i Komorowscy przyśpieszą koniec, dla prędszego odebrania pieniędzy.
Nareszcie dnia 20 kwietnia Komorowscy zadatkowych sto tysięcy wzięli i przed Św. Janem miało się to zaspokoić, a Potocki skłaniał się do wypłacenia utargowanych na nim siedmkroć stu tysięcy. Ale cale te układy prywatne, niczém nieobwarowane w zawieszeniu, posługiwały jeszcze z drugiéj strony przyszłym teściom do targowania się o ożenienie; można je łatwo było zerwać, łatwo im przeszkodzić.
Dnia 2 maja pisze Cetner: — „Chorąży koronny odgryza się jak może w Warszawie. Zaproszony był do króla na obiad, na którym tylko familia królewska miała się znajdować, i tego dnia król chciał zrobić zaręczyny przez forsę; przestrzeżony był chorąży koronny od pewnego przyjaciela (Twardowskiego?), że to ma nastąpić, zaraz tedy uprosił im. generała artylleryi (Brühla), aby księciu chciał od niego oświadczyć, że się o tém ułożeniu dowiedział, że księżniczka wielkich warta względów, ale się przyznaje, że żadnéj nie ma intencyi żenienia się z ks. ex-podkomorzanką. Ks. ex-podkomorzy w wielkiéj a nieprzyzwoitéj często cholerze i passyi, rzekł te słowa:
— „A któż mu do dyabła każe kochać!“
(W istocie nie szło tu o kochanie, tylko o ożenienie).
„I podobno było wiele ekspressyi; chorąży był jednak na obiedzie tym uprojektowanym, ale nie chciano