Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/318

Ta strona została przepisana.

ruszała ramionami, spoglądając z ukosa na tę nową, którą król tworzył właśnie, mianując kilku książąt, miedzy innymi Ponińskiego, rozdając i szafując indygenatami. Ktoś z téj okazyi przypomniał anegdotę, jakoby w Neapolu, gdzie massa takich książąt być miała świeżéj fabryki, zazwyczaj pytano: — „Ce prince est-il noble“ — Czy ten książę szlachcic? — Stosowano to do polski, że i tu tak wkrótce pytać będzie można. Sarkano równie i na to, i na indygenat salonowy takich pań jak Lollier i Thomatis, które wszędzie przyjmować i żyć z niemi musiano.
(Listy ks. Lubomirskiéj).
Potoccy tracili ex-starostę Śniatyńskiego, którego dysponował na śmierć kapelan krystynopolski, ksiądz Russian, i dwa tygodnie nad nim pracował, nim go po dwudziestu leciech zatwardziałości do pokuty przywiódł.
Kiedyż to w dawnéj Polsce katolickiéj i szlacheckiéj, Polakby się dwadzieścia lat nie spowiadał, jak starosta śniatyński?
W czerwcu chorąży koronny nic jeszcze stanowczego nie zrobiwszy w Warszawie, wyjechał do Krystynopola i Dukli, zapewne dla widzenia Pallady, która mu wyraźnie była przez rodzinę przeznaczona.




LXV.

Rzeczy szły w przewłokę, obiecywano koniec codzień, aby go ożenić; kanclerz Młodziejowski wyraźnie był w spisku; postrzeżono się późno, że z tego waru piwa nie będzie.