samowolność, upór i niezłomna wola, uginać się nieprzywykła. Stoi oparty o stół, poglądając na świat, jakby się składał z jego rządców i officyalistów, zdając się mówić: „Nie przystępuj!“ a wpatrzywszy się weń, odgadniesz cały dramat wypisany na tém czole, patrzący oczyma, drgający w wydatnych wargach namiętnych. Portret ten, arcydzieło w swoim rodzaju, lepiéj maluje wojewodę niż to, co nam o nim zostawili współcześni; czujesz, że nie mogło uczucie postać w tych piersiach, ani łza na powiekach, choć boleść i żółć wzburzona wypiętnowały się na obliczu, któremu nie przystał uśmiech swobodny. Podhajecka konfederacya, doznane upokorzenie, rozdrażniona duma, pogarda świata, wszystko, nawet przyszłość, malują się w téj mistrzowsko pochwyconéj twarzy, obok któréj Szczęsnego, syna jego, jakże starta, słaba i całkiem odmienna! Z niéj już tylko słaby pieszczoszek, panicz i namiętny wygląda człowiek, a duma nie ma téj majestatycznéj powagi, jaką uderza wyraz jéj w wojewodzie.
Ale wróćmy do wojewodziny. Chrząszczewski w swych pamiętnikach powiada, że na dworze krystynopolskim ona szczególniéj sama strzegła etykiety, któréj się musiano trzymać jak najściśléj. Przy wsiadaniu do powozu zwykle jeden z towarzyszących dworzan rękodajnych, wojewodzinie powinien był podawać rękę, na ktoréj się ona opierała; surowo przepisano było, żeby nie ważąc się ramienia pani dotykać, kułak jéj tylko do wsparcia się na nim podstawiał. Gdy raz, nowy jakiś dworzanin nieświadomy etykiety, wstępującéj na stopień kareciany zamiast podać kułak wedle zachowywanéj formy, świętokradz-
Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/36
Ta strona została przepisana.