Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/40

Ta strona została przepisana.

zaraz panu wojewodzie, że gdyby był łaskaw wziąć z sobą starostę, toby wojewoda poznański tych ceremonij nie robił, ale wojewoda odparł, że oświadczenie za wizytę stanie. Wątpię, żeby pan wojewoda do Brodów jechał, choć my pojedziemy, a wojewodzina nie pojedzie pewnie. Już tedy w Brodach zaręczyny będą, o nich też nie piszę, bo jeszcze nie ma pewności żadnéj. Staroście się panna podobała i jéj się dość akkomoduje, lubo na swoje lata wzrostu nie jest słusznego, ale nie jest też zbyt mała, maniery i edukacyi bardzo pięknéj.
„Był tu wczoraj podkomorzy koronny, ale go bardzo zimno przyjęto; za cztery dni spodziewamy się responsu od wojewody poznańskiego.“
W drugim liście towarzysz starosty, jeszcze lepiéj maluje charakter drażliwy wojewodziny.
„Kilka dni nadspodziewanie musieliśmy zatrzymać huzara, a to szczególnie z racyi, żeśmy bez ostatniéj rezolucyi w interesach odsyłać go nie chcieli. Jakem tedy WPD. w ostatnim liście upewnił, że konkluzya będzie dobra, przy różnych odmianach, które zwyczajne są w tutejszym domu, tak na znak dobréj konkluzyi donoszę, że pojutrze pp. województwo jadą do Warszawy, już dzisiaj wszystkie wozy wyszły. My zaś tak tu się sprawujemy, ażebyśmy żadnéj słusznéj naganie nie podpadli; lubo mnie i staroście chce się mocno do Warszawy powracać, z tém wszystkiém razem dopiero z województwem pojedziemy, to jest we wtorek, i po pierwszym dniu jazdy pocztą daléj pośpieszymy. Co się tu stało i ustnie pan oboźny panu opowiedział, tu teraz krótko donoszę.
„Od przybycia tu naszego wszystkie rzeczy bardzo nam tu szły dobrze, czego autorem był ks. Russian,