Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/44

Ta strona została przepisana.

komorzy od siebie namienił wojewodzie, czyliby się zaręczyny zrobić nie mogły? Na co wojewoda odpowiedział: „Kiedy do Warszawy jadę, to znać, że sobie tego wszystkiego życzę.; tu zaś nie chciałbym tego czynić, gdyż chcę, żeby ceremonia przy królu stać się mogła.“ My tu jak dusznego zbawienia wyjazdu oczekujemy, z tém wszystkiém, chociażby się podróż na kilka dni odwlekła, zupełną będziemy mieli cierpliwość, tak się rządził, jak interes po nas wyciągać będzie, ale za to starosta z wojewodzianką zobopólnie kochają się, i wojewoda bardzo dla nas grzeczny, a starostę niezmyślenie kocha.
„Podczas tutejszego festu, wielka tu była moc szlachty, któréj się tak pięknie starosta akkomodował, że go generalnie chwalili; prawda, że pić z nimi musiał, co jednak nie było ze zbytkiem, ale bez tego obejść się nie było można.“




VII.

Z tych listów widzimy najlepiéj, jaki był charakter saméj wojewodziny, jaki skład domu tego, ile trudności w przystępie nawet dla syna pierwszego ministra za Augusta III. Taki sam prawie dwór ten pozostał i późniéj, mało się w nim rzeczy zmieniło, a wojewodzina starzejąc, tylko stała się samowolniéj kapryśną, podejrzliwszą, większą jeszcze chimeryczką; wojewoda pokorniéj ulegał jéj dziwactwom, starzy faworyci coraz więcéj nabierali przewagi, i bez ich pośrednictwa i rady nie się już zrobić nie mogło.