Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/45

Ta strona została przepisana.

Ks. Russian, kapelan, spowiednik, doradca wojewody, jak widzimy z tych listów, namawiał do podróży, ostrzegał starostę, i bez niego, pisze podstoli, nicby się nie skleiło! Brakło bardzo także panny Terleckiéj, która miała ucho pani...
Zdaje mi się, że to być musiała córka innéj faworyty domu, z Gedrojciów Terleckiéj, zapewne staréj sługi Potockich, bo i Gedrojć jeden znajduje się na posługach krystynopolskich, co może winien dawniéj książęcym blaskiem okrytemu imieniu. Matka, pani Katarzyna z Gedrojciów Terlecka, jak z kilku jéj listów widzimy, jest typem szczególnym rezydentki i ulubienicy.
Znać z niéj zręczną dworkę, umiejącą pozorem poufałéj rubaszności pokryć najdaléj posunięte pochlebstwo, dewocyą osłaniającą swe drobne grzeszki, przytém żartobliwą jak dawni rezydenci z obowiązku być musieli, bo dobry humor tylko znośnymi ich czynił, w dodatku nigdy niezapominającą o sobie. Listy, które do wojewody, do dzieci jego, pisywała ta pani Terlecka, tak są pocieszne, niedorzeczne, pobożnotkliwe, niby natchnione, tak malują staruszkę, iż gdyby nie ich rozciągłość, warteby były powtórzenia.
Oto mały wyjątek, który da reszty wyobrażenie.
„Ja wam donoszę serce me stateczne, myśli moje, za pomocą bozką Jezusa Chrystusa i Matki Najświętszéj, że doczekam pomyślnych sukcesów waszych. Zbliża się ten czas jego Najświętszéj Prowidencyi, uweseli serce wszechmocnością swoją, spodziewanie moje, które zawsze mam w Bogu. W tych czasach zbierze wszechmocność Boga do gromady was (rozpierzchłych Potockich) dla pociechy mojéj i uciechy