Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/50

Ta strona została przepisana.

ném wodzeniem na pasku popsuty. Poznaliśmy już charakter dziwaczny wojewodziny i jéj nad mężem przewagę; z tego łatwo wnieść, jak się obchodzono z jedynakiem. Pieszczony i psuty, trzymany był zarazem w rygorze największym, nie mając własnéj woli, zmuszony słuchać skinienia matki. To obejście, na przemiany to zbyt pobłażliwe, to za surowe, dziwactwo kobiety, która czasem gniewała się, gdy nie było czego, rojąc sobie grzechy i przestępstwa, lubo istotnym przewinieniom folgowała do zbytku, musiało wpłynąć na charakter Szczęsnego, a zamknięcie w domu i odosobnienie spowodowało tęsknotę, pragnienie rozrywki i niepokój wewnętrzny.
To, co Kołłątaj z plotek i wieści przesadnych opowiada o wychowaniu młodego Potockiego, wygląda na fałsz zupełny, i na niedokładnych jakichś zbudowane jest pogłoskach. (Stan oświecenia w Polsce. Poznań, 1741 — 43, 45 str.). Być może, iż dumna kobieta dozwolić nie chciała, żeby syn jéj z dala od niéj wychowywał się w konwikcie pijarskim, chociaż tam już i inni znajdowali się Potoccy; ale wybór ks. Wolfa, Pijara, nie był tak zły, jak go maluje Kołłątaj, a o żadnym Bernardynie do dozoru chłopca przydanym i Francuzie kamerdynerze nie wiemy... Ci świadkowie oczywiście, którzy ks. Kołłątajowi opowiadali, że Pijar z Bernardynem po całych dniach grywali w maryasza, Szczęsny z kamerdynerem Francuzem bawił się w garderobie, preparując limonadę, może raz na coś podobnego trafili, i z tego razu wnioskowali zbyt śmiało...
Bardzo być może, iż Szczęsny księdzu Wolfowi oddany nie miał wolności widywania rodziców, prócz pewnych godzin w dniu na to wyznaczonych, być mo-