Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/71

Ta strona została przepisana.

wchodzić i traktować. Do tego nikt zrozumieć nie może, jakie to są czynności, które we własnym swoim kraju żadnego dotąd nie mają przyjęcia i poszanowania, ale apprehensyą są i pośmiewiskami dla nas samych? Czyliż może być już większe nieszczęście, niż taka sytuacya, niegodna... tych, którzy doczekali teraz widzieć tę odmianę z przeszłą sytuacyą?... Można przyznać, że już życie zbrzydło w takim nierządzie.”
Większość naówczas w ten sposób pojmowała i oceniała stan kraju nieszczęśliwy, i nie umiejąc sobie zdać z niego sprawy, instynktom tylko cierpiała i bolała nad nim.




XIII

W roku 1770, gdy się to opowiadanie nasze zaczyna, u granic tureckich zjawiła się była dżuma, którą naówczas zarówno z innemi epidemicznemi chorobami znano pod nazwiskiem straszliwém powietrza. Wojna, rozruchy wewnątrz kraju, przechody wojsk, dozwoliły się jéj rozszerzyć bezkarnie, tak, że wkrótce ukazała się na Rusi Czerwonéj.
Województwo Potoccy, troskliwi o siebie, bojaźliwi o dzieci, po królewsku sobie radząc, sprowadzili milicye i opasali łańcuchem wojska dobra, w których podówczas znajdowali się sami: Krystynopolszczyznę, Sokal i Tartaków. Dowódcą lejb-gwardyi i wszystkich sił zgromadzonych był, jakeśmy powiedzieli, Karol Sierakowski, który z obowiązku te straże często objeżdżał i w domu Komorowskich, zapewne nad tym kordonem położonym, często bywał.
Zdaje się fałszem, jak piszą niektórzy niedostatecz-