nie uwiadomieni, że w jednéj z córek Komorowskiego Gertrudzie, pięknéj i miłéj panieneczce, która często z rodzicami w Krystynopolu bywała i starym Potockim podobała się wielce z uroczego wdzięku postaci, zakochał się najprzód starosta zanidecki Sierakowski. Wiemy z jego własnych listów, że naówczas był już żonaty, a wnosimy z dziewiętnastu lat przepędzonych w służbie Potockich, że nie był tak bardzo młody. Cała więc ta bajeczka Anonima w pamiętnikach, które przed sobą mamy, zapisana, jakoby Sierakowski starał się wprzód o Gertrudę Komorowską, a sam ja dobrowolnie odstąpił późniéj zakochanemu młodemu Stanisławowi Potockiemu, upada.
Drugi pamiętnika autor, Chrząszczewski, lepiéj znający bliższe domu Potockich tyczące okoliczności[1], pisze, że Szczęsny Stanisław widywał Gertrudę Komorowską w Krystynopolu u rodziców swoich, i tu się w niéj tak gwałtownie zakochał. Może go złudziło to, że z razu nic niepowiadający, a grzeczni dla sąsiadów województwo, rodziców Komorowskich, a szczególniéj śliczną ich córkę Gertrudę, bardzo mile u siebie przyjmowali. Dość, że dwudziestoletni chłopak rozpłomieniał i stracił głowę, pokochawszy się w pięknéj dzieweczce.
Inaczéj jeszcze, a w sposób bardzo poetyczny, maluje poznanie ich pierwsze z sobą, podanie. Starzec, sługa Potockich, niedawno jeszcze w Tulczynie żyjący, który w późniejszych wypadkach czynnego nie miał udziału, ale był naocznym ich świadkiem, ze wspomnień tak tę rzecz opowiadał, i wielu jest jeszcze w okolicy Tulczyna, co ją od niego słyszeli.
- ↑ Był szwagrem Sierakowskiego.