cierpliwość, i oświadczył się wyraźnie z miłością stateczną pannie Gertrudzie.
Karol Sierakowski, jak sam zeznaje, kilka razy był w Susznie ze starostą bełzkim: „W początkach, powiada w liście, który przed sobą mamy, (pisanym do W. Sierakowskiego, arcybiskupa lwowskiego) — byłem trzy albo cztery razy z p. starostą bełzkim w domu pp. Komorowskich, z niewinną myślą dopomożenia mu do rozrywki, i tém bardziéj mnie to od wszelkiéj uwalniało bojaźni, im lepiéj znałem grunt jw. starosty, niechcącego nigdy w najmniejszych rzeczach przeciwko rodzicom grzeszyć. Nie mogłem sic wcale spodziewać, aby się na tak wielkiéj wagi rzecz rezolwował, do któréj takie, jak nieba do ziemi było podobieństwo. W krótkim potém czasie wyjechałem na Litwę, i już tu był koniec mojego z jwp. starostą bywania, którego zaniechać tém bardziéj postanowiłem sobie, gdy powróciłem z drogi litewskiéj, dowiedziałem się, że jw. wojewoda był o tém bywaniu zawiadomiony. Wp. starosta bełzki i w tym czasie, kiedym ja był w drodze, i po powrocie moim, sam już bywał, i bywania swoje, tém bardziéj zamysły, przedemną ukrywał, oczywista rzecz zatém, że ja nic płochego nigdy mu nic inspirowałem.“
Tak tedy najprzód ze starostą zanideckim, potém sam ponawiał odwiedziny swe w Susznie pan Stanisław, coraz częściéj tam goszcząc, pod pozorem konnéj jazdy, kordonów, polowania. Manifesta wspominają o nocnych nawet do pp. Komorowskich wycieczkach.
Wojewoda wiedział o tém, ale milczał, zakazawszy tylko ludziom pod uratą miejsc i karą, aby nikomu nie wspominali, kroków jednak żadnych dla
Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/76
Ta strona została przepisana.