poczęli o to, by wojewodzinę, którą przychylniejszą dla Gertrudy sądzili, o spełnioném małżeństwie uwiadomić. I jak wprzód, przed ożenieniem nalegali na Stanisława, aby tajemnie tego nie robił, tak dziś zaczęli go znowu naglić, żeby się rodzicom odkrył.
Szczęsny nie miał odwagi — to maluje ówczesny młodego Potockiego charakter — przed ślubem odkładam na potém, sądząc, że łatwiéj mu przyjdzie, gdy chwila stanowcza nadeszła. Wciąż tedy prosił jeszcze Szczęsny, ażeby Komorowscy czekali i zachowywali tajemnicę, biorąc na siebie, że sam wszystko odkryje rodzicom, gdy ich do tego przygotuje. Surowa twarz matki, ponure ojca oblicze nie dozwoliły mu jednak odważyć się na krok stanowczy; jedynak pieszczoszek lękał się straszliwéj burzy, którąby musiało wywołać wyznanie, i od dnia do dnia odkładał.
Komorowscy w obawie znowu, gdyż im zwłoka nie dogadzała wcale, zaczęli mówić otwarciéj, chcąc przyśpieszyć kryzys i i przebrnąć co rychléj to, co im do przebycia zostawało. Opiekunowie ich w Warszawie za wczasu uwiadomieni o tém, co się święciło, zapewniali protekcyę; kanclerz Młodziejowski, Gozdzki wojewoda podlaski, dwór czekał tylko na upokorzenie nieprzyjaznego magnata, którego kto wie, czy przy zdarzonéj okoliczności nie zamierzono pociągnąć ku sobie, dogadzając w zamian jego dumie. Nie było powodu zwlekać walki, która im dalszą i odroczoną, tém stać się mogła groźniejszą. Komorowscy niecierpliwili się i narzekali — milczenie ich upakarzało.
Rachuba okazuje, że w r. 1770, w maju począł pan Szczęsny bywać w domu starostów nowosielskich, w ośm miesięcy późniéj, ślub w grudniu zawarty został — całego pożycia i krótkiego szczęścia zostawało
Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/86
Ta strona została przepisana.