Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/89

Ta strona została przepisana.

Straszne to było położenie syna, z którego tylko wielką mocą charakteru mógł wynijść, a właśnie téj nm brakło. Chrząszczewski opowiada, że w ciągu początkowych narad z przyjaciołmi, gdy Szczęsny z wielu okoliczności mógł się domyślać, że ojciec wie już o zawartym przezeń związku, postanowił wymódz na nim zerwanie jego, niespokój i niepewność tak go udręczały i siły mu odbierały, że gdy w jakiś dzień świąteczny do kościoła bernardyńskiego na mszę mu z siostrami jechać kazano, do ich pomieszkania przyszedłszy, smutkiem i zwątpieniem zwątlony na siłach, na kanapę upadł i omdlał.
Przestraszone panny, nie śmiejąc matce, dały znać ojcu, który zastawszy go złożonego na sofie, kazał, pisze Chrząszczewski, przytomnym wyjść z pokoju. Usłuchali rozkazu wszyscy, oprócz Młodanowiczowéj, późniéj majorowéj Krebsowéj, wkrótce po rzezi Humańskiéj do Krystynopola przywiezionéj sieroty, która dla wysłuchania ciekawéj między ojcem a synem nastąpić mającéj rozmowy, skryła się za jakiś blejtram. Wojewoda snadż ruszony litością nad stanem syna, przemówił do niego łagodnie:
— Wiem o płochym twoim postępku, ale go taję przed matką, cios na jéj serce tak ciężki zabiłby ją od razu. Jeśli więc nie chcesz wtrącić jéj do grobu na rozpoczęcie rozwodu zezwolisz, a ja cię upewniam, że hojném twojéj żony wyposażeniem związek zerwany wynagrodzę.
Postawmy się w miejscu Szczęsnego, przywykłego do uległości synowskiéj, w obec tego straszliwego wojewody, którego charakter gwałtowny doskonale się w portrecie Bacciarellego wydaje — na miejscu starosty bełzkiego, osłabionego obawą, znękanego niepew-