Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/91

Ta strona została przepisana.

pisane wtenczas, gdym ja o Nowym Roku (a zatém po ślubie) jechał do Dunajowa, i w Susznie po drodze być miałem; powróciwszy z Dunajowa, bawiłem więcéj tygodnia w Krystynopolu, byli pod moją bytność pp. Komorowscy, o niczém nic nie wiedziałem, to tylko mnie jedynie zajmowało, żem się spodziewał urazy za tych kilka moich z p. starostą wizyt, co już natenczas sądziłem być nadto wielką winą, daleko większego nieszczęścia wcale się nie spodziewając. Wiadomy dobrze jwmp. starosta bełzki, jakim ja go wtenczas do zaniechania dalszych bytności namawiał, bom o tém tylko wiedział, przekładałem moje w téjże okoliczności napomnienia p. chorążemu zapolskiemu, już tedy nie miałem w myśli wcale do téj sprawy pomagać. Wyjechałem potém na kontrakty do Lwowa, wstąpiwszy do Suszna pod tytułem dawnéj przyjaźni, z ukontentowaniem, żeśmy przebyli już winę bywania, lecz tu na większe umartwienie, o całéj fatalnéj dowiedziawszy się awanturze... Co się ze mną naówczas działo dosyć powiedzieć, że aż o zdrowiu mojém radzić musiano.
„Łacno mi było wywróżyć sobie dalsze nieszczęsne konsekwencye, w których jak zazwyczaj tonący brzytwy się chwyta, przyłączyć się musiałem wszakże do projektu trzymania sekretu, ażeby jw. generałowa Brühlowa z Drezna nie była sprowadzona dla przysposobienia państwa do téj nieszczęśliwéj wiadomości. I to już zostało złożone właśnie na jakikolwiek ratunek zdrowia jww. państwa, których przewidywane przezemnie z téj okazyi umartwienia, największym były dla mnie biczem i utrapienia domiarem. W téj intencyi raz, mniéj rozmyślnie znosiłem się przez list z jw. starostą bełzkim, przez który i w moich intere-