Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/96

Ta strona została przepisana.

pokonywano, używszy do tego księdza Trynitarza i skłaniając, aby się sam przeciw ślubowi manifestował. Stanisław czynił co kazano, nie śmiejąc ani oburzyć się, ani prosić za sobą, — dość było wejrzeń zagniewanego ojca, aby biedny, słaby, niezdolny postawić mu czoła, truchlał i spełniał narzuconą sobie wolę. Przebaczenie i pokój tą tylko skruchą mógł okupić.
I jak błagał Komorowskiego o ślub, tak dziś na rozerwanie tego związku przystał posłusznie, co więcéj, dnia 6 lutego, jeszcze przed zamachem na porwanie Gertrudy, uczynił manifest żądany przed księdzem Gabryelem (Russianem? Trynitarzem?) w przytomności dwóch innych świadków, którego mocą uznawał swój małżeński związek za nieważny, indult, o który sam prosił za zmyślony, najdotkliwszemi, pełnemi przykrych wyrzutów przeciw Komorowskim napełni go wyrazami.
Słabszym już być niepodobna.




XIX.

Matka wiedziała, czy nie, radziła pokątnie; przed synem jednak musiała niewiadomość udawać, a groźbą wrażenia, jakie ta wieść na niéj uczynić miała, skłaniano Stanisława do wszystkiego.
P. Mniszchowa i cały dwór poufaléj Potockich otaczający, należał do rady: co daléj poczynać? Sprowadzenie Komorowskich do Krystynopola i pochwycenie podstępem w drodze synowéj nie udało się, potrzeba było innego chwycić się środka, aby rozwód żądany ułatwić.