Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/97

Ta strona została przepisana.

Starosta zanidecki czuł już, co się w koło niego działo, a nie będąc bez winy (sam list, z którego dajemy wyjątki dowodzi bardziéj słabości, niżeli uniewinnienia) — jak po żarzących chodził węglach.
Domyślał się, co go czekać mogło, przewidywał, że cały gniew wojewody nań spadnie, można więc sobie wystawić, z jaką bojaźnią udał się na rozkaz pański, gdy go do gabinetu wezwano.
Potocki trzymał się rady duklańskiéj pani, począł od surowych wymówek, wyrzucił na oczy ochmistrzowi to, co zdradą jego nazywał, i za warunek przebłagania zasłużonego gniewu położył, aby dopomógł do naprawienia złego. Oznajmił mu, że Szczęsny poznając swój błąd, zgodził się na rozwód, że nie chodziło o nic, tylko o pochwycenie Gertrudy i osadzenie jéj w klasztorze, gdzieby rekluzyą i strachem łatwiéj na niéj przyzwolenie do rozwodu wymódz było można.
— Pojedziesz waćpan do Suszna — rzekł wojewoda — z oddziałem ludzi dobranych, opaszesz dwór i wolą lub przemocą zabierzesz mniemaną żonę Szczęsnego. Masz ludzi, powóz, konie, jedź...
Sierakowski, jakkolwiek się lękał gniewu wojewody i utratę przez nich niełaskę zasług, jakie miał w tym domu, choć przelękły i zafrasowany, na tę propozycyę uczuł oburzenie, wstręt uczciwy i znalazł w sobie moc do odrzucenia jéj. Jak stał tak padł do nóg wojewodzie i na klęczkach do niego zawołał:
— W każdym innym razie, życie moje nieść jestem gotów na zawołanie pańskie, ale nie mogę napaść gwałtownie na dom, w którym tylekroć gościnnie byłem przyjęty, gdzie mi nieraz dano prawdziwéj przyjaźni dowody.