Strona:PL Kraszewski - Szaławiła.djvu/241

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nieszczęśliwa, tragiczna historya kobiety, której los... wszystkie czułe serca obchodzić powinien...
Oczy księżnej nieco szydersko wlepiły się w młodzieńca...
— A! mówże pan... proszę...
Staszek począł, ale od pierwszych wyrazów księżna mu przerwała...
— Ja tę historyą znam, ale ją znam wcale z innej strony... Zbisław Wierzchowski był u nas... (poprawiła się) na moim dworze, chłopak śmiały... odważny, przedsiębiorczy... no! i przecież już ślub wzięli...
— Ale, księżno dobrodziejko, zawołał Horwat, to był ślub... przypadkowy... nieważny — Zbisław był z inną zaręczony, to kanoniczna przeszkoda... Tę kobietę uczynił najnieszczęśliwszą... a panna Domicela przysięgła że z nim żyć nie będzie.
— Ale on ją już odebrał! zawołała księżna i poczęła się śmiać mocno, tak że pan Horwat aż się zmięszał.
— Mksiężno! zawołał, ja rachowałem na jej protekcyą, na pomoc, na pośrednictwo...
— Cóż ja mogę dla niej i dla waćpana uczynić, odezwała się zalotnie księżna kładąc powoli pulchną swą rączkę na ręku Staszka...