Strona:PL Kraszewski - Szaławiła.djvu/290

Ta strona została uwierzytelniona.

przykrego ze Strukczaszym, tego wszakże zręczny marszałek dworu, dawszy znać ks. Infułatowi, — potrafił na ten dzień usunąć. Konie państwa Zbisławowstwa były zaszły... gdy księżna po książęcemu nie prosząc nawet rozkazała im powrócić do stajni.
— Zostaniecie państwo jaki dzień u mnie, odezwała się do Zbisława, ani chcę słuchać by było inaczej... Spojrzał pan młody na Domcię, która pokornie oczy miała w dół spuszczone... skłonił się widząc że żona nie przeczy.
Zostali więc, ale pan mąż nie wiedział wcale o tym że księżna mu żonę do siebie zabrała, gdy przyszło dawać — dobranoc...
— Niemam gdzie moich kochanych gości postawić, odezwała się mrugając oczyma do Zbisława... w domu reparacye, do oficyny przechodzić niewygodnie... więc Domcię biorę do mnie, a pan Zbisław na starą pójdzie kwaterę.
Dosyć kwaśną z tego powodu minę zrobiwszy pan młody, pożegnał żonę pocałowaniem ręki, której mu ona odmówić nie mogła i poszedł na dawne mieszkanie, gdzie też i dawne obyczaje sobie przypomniał. Młodzież dworska go oskoczyła i jak siedli pić a grać z wieczora, pili a grali do białe-