Strona:PL Kraszewski - Szaławiła.djvu/56

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ani byś był pierwszym ani ostatnim Samsonem, którego Dalila oszukała. Na twoim miejscu funtową świecę bym dał przed ołtarz krzyża Ś. u Dominikanów w Lublinie że mnie od nieszczęścia Bóg ocalił...
Co to gadać!
Głową kiwnął Barański i na słomę się powalił.
— Co ty przez to chcesz dać do zrozumienia spytał Zbisław — gadaj otwarcie — mów wszystko... ja będę słuchał...
— Musisz wszystko przecież wiedzieć! szepnął leżący towarzysz.
— Gadaj... stanowczo a gniewnie zawołał pan młody, rzucając się na posłanie — gadaj lub się bić będziemy.
— Nie groź że ty mi, bo i gadać będę i bić się jestem gotów dla twej przyjaźni, a wiesz że się ciebie i nikogo nie boję.
— No — gadaj...
— Jak ci nie w smak pójdzie Zbisiu, wina nie moja... Mnie całe to ożenienie wasze nie podobało się od początku do końca. Wlazłeś na upartego, gdzie cię oprócz stryja — nikt dobrym okiem nie widział... Cały świat wie, że pannę kochał szalenie Staszek Horwat, że ona go kochała, żeś tam wlazł między ich dwoje jak Piłat w Credo... żeś przez