czego nic powiedzieć nie mógł... Panna Furtyanka na jego zapytanie (udał bowiem, że z listem przybył) odpowiedziała wprawdzie, że pań tych ze Żmurek nie było... ale zarazem listu chciała się podjąć niby dla odesłania... Dawało to do myślenia, że się kryć mogły w klasztorze. Z drugiej strony w gospodzie na placu na przeciw klasztoru, z której widać bramę jego, o żadnym powozie i paniach przybyłych nic nie wiedziano. Żubr wąchał, śledził, pytał, dowiadywał się i wrócił przeklinając babską chytrość. — Zamyślił się i pan młody niepewien co tu poczynać dalej.
Konie wprawdzie ze wsi przyprowadzono, ale teraz zamiast w pogoń za żoną, trzeba było jechać do domu i odłatać się na nowo... począwszy od konia do butów i sukni, musieli panicze sprawiać sobie wszystko de noviter repertis. Zbisław jakkolwiek podszastał był dobrze ojcowiznę, buty dawnej nie pozbył, zaklął się więc że przyjaciołom swym straty ich ze swej kieszeni wynagrodzi... a była to niemała rzecz — chcąc jak należało obdarzyć, co sama duma nakazywała.. Wszyscy owi druhowie ludzie byli niemajętni, oprócz Barańskiego, ale ten miał żonę rozrzutną i kilkoro dzieci...
Do Wierzchówki pana Zbisława Wierz-
Strona:PL Kraszewski - Szaławiła.djvu/75
Ta strona została uwierzytelniona.