Strona:PL Kraszewski - Wybór Pism Tom VII.djvu/369

Ta strona została przepisana.

A waj! a gwałt! Sure! Księci jedzie, a tu nie gotowo... Rifke... Jankiel... Abraham... gewałt... Tace z chustkiem i z miodem.

(Przez drzwi do alkierza wysuwają się dwie ręce i podają tackę; Abraham wziąwszy ją krokiem poważnym podchodzi ku drzwiom od sieni, w chwili gdy się one właśnie otwierają, kłania się i nie widzi z początku, kogo wita).


SCENA II.
SZMUL. — CHORĄŻY KURCEWICZ. — BASIA.

(Za niemi w kilka chwil wsuwa się po cichu ukradkiem Dyplowicz i siada w najgłębszy kątek pod szynkwasem).
KURCEWICZ (chudy, wysoki ale kościsty, głowa podgolona z czubem najeżonym, was siwy nastrzępiony do góry, buty czarne kozłowe do kolan, kaftan łosiowy, na nim kontusz, torba borsucza przez plecy, szabla u boku).
BASIA (skromny strój podróżny, na głowie kwefik czarny, ubiór ubogi, ale czysty).
DYPLOWICZ (mały, skrzywiony w łopatkach, głowa wielka, twarz okrągła uśmiechnięty, pokorny, kłaniający się, ubranie liche, szabelka podpięta wysoko i maluśka, jakby dla proporcyi).
SZMUL (ze schyloną głową z początku nie widzi Kurcewicza, który stoi, patrzy na półmisek i kręci wąsa. Dopiero podniósłszy oczy arendarz spostrzega Chorążego, cofa się zdziwiony i kwaśny, Kurcewicz chwyta go za ramię).
CHORĄŻY.

Co to ma znaczyć?

SZMUL.

Jakto, co ma znaczyć?

CHORĄŻY.

Kogóż to chciałeś tak paradnie przyjmować? hę? dla kogo to było?