Strona:PL Kraszewski - Wybór Pism Tom VII.djvu/370

Ta strona została przepisana.
SZMUL (ręką machając).

A! a! nu! nu! Juści nie dla Jegomości! Tu, tu lada moment nadjedzie sam Książę Wojewoda...

CHORĄŻY (pogardliwie).

Książę Wojewoda, wielka mi sprawa! straszna figura! patrzajcie go! a ty wiész, kto ja jestem?

SZMUL.

Co ja nie mam wiedzieć? Jegomość jest z pozwoleniem... Chorąży Kurcewicz z Siennéj Wulki.

CHORĄŻY.

A ty myślisz, że Kurcewicz gorszy od Radziwiłła do kroćsto tysięcy basałyków?

(W czasie rozmowy Basia zrzuca kwefik, — przygląda się gospodzie, spostrzega Dyplowicza, który się jej bardzo nizko kłania, rusza ramionami i odwraca od niego. Potém w czasie rozmowy ojca hamuje jego porywy).
CHORĄŻY.

Myślisz, że Kurcewicz od Radziwiłła pośledniejszy?

SZMUL.

Czemu ma być gorszy albo pośledniejszy? Radziwiłł swój gatunek, a panów Kurcewiczów swój gatunek i każdy ma swego gatunku.

CHORĄŻY.

Cóż to ty myślisz, ty, że Radziwiłł do innych niż ja ludzi należy sto fur dyabłów!

SZMUL (chcąc odejść).

A waj! na co tego gadać! Won jest Radziwiłł, Jegomość jest Kurcewicz to i dosyć.

CHORĄŻY.

Tak, a ty jesteś Szmul Słonimiec i do tego głupi!

SZMUL (obrażony).

Szmul — ale niegłupi.

CHORĄŻY.

Jakto, nie? Żyjesz w tym kraju kopę lat, a nie wiesz, że Kurcewicze Koryatowicze ród swój kniaziowski prowadzą od Koryata, a Koryat od Palemona, a Palemon od Cezarów rzymskich... A wiesz że ty, skąd poszły Radziwiłły? do stu basałyków — Radziwiłły idą od Lizdejki, a Lizdejko był pop i do tego jeszcze pogański... Radziwiłłowie popowicze-chapoknysze...