Strona:PL Kraszewski - Wybór Pism Tom VII.djvu/376

Ta strona została przepisana.
SCENA IV.
CIŻ I SZMUL (wpada, a za nim tuż) CHORĄŻY.

SZMUL.

Sługa pana koniuszego! co pan każe?

SZCZUKA (niby nie widząc Chorążego).

Książę Wojewoda nadjeżdża za kilka minut... chce tu odpocząć, konie zmachane! siana i owsa dla dworu, żeby było co zjeść...

CHORĄŻY (który wszedł niosąc misę z sobą, popatrzył na Szczukę, siada za stół i zaczyna jeść).
SZMUL.

Wszystko jest to jest wszystko było...

(ręką pokazuje po cichu Chorążego).
SZCZUKA.

A izba wolna dla Księcia?

SZMUL (pokazuje ciągle Chorążego).

Izba... była... fein... czysto... spokojnie... pachnąco... ale... won... zajechał... i...

CHORĄŻY.

Co ty tam gadasz?

SZMUL.

Niczego, niczego.

(rusza ramionami i oczyma pokazuje Chorążego).
SZCZUKA (zachodzi z przodu i kłania się).

Czołem panu Chorążemu!...

CHORĄŻY.

Czołem? he? A! to waszeć, panie Szczuka. Ledwiem poznał... Cóż to to? przebrałeś mi się jakoś.. w liberyą... bardzo do twarzy?...

SZCZUKA.

To mundur przyjacielski...