Strona:PL Kraszewski - Wybór Pism Tom VII.djvu/378

Ta strona została przepisana.
CHORĄŻY.

Dalipan nic — tylko ani znajomości ani konfidencyi ze mną i z panną Barbarą nie życzę sobie. Do kroćset basałyków... Jeszcze z tą liberyą!

SZCZUKA.

Cóżem zawinił?

CHORĄŻY.

Do kroć sto basałyków, nie, mówię nie. Daj mi święty pokój, a nie kręć się tam, gdzie my jesteśmy, bo ja szablą muchy spędzam...

SZCZUKA (łagodnie).

Panie Chorąży! Ja wszystko zniosę od pana... pan wie, dlaczego...

CHORĄŻY.

Wiedziéć nie chcę.

SZCZUKA.

Raczcie posłuchać.

CHORĄŻY.

Słuchać nie chcę.

SZCZUKA.

Książę Wojewoda nadjedzie, panowie z sobą źle od dawna, on gorączka...

CHORĄŻY.

A ja jestem febra i z gorączką... Gdyby Lucyfer z Belzebubem mieli zajechać, nie ustąpię. Słyszysz? Dajże mi jeść spokojnie i wara z nosem w to, co ja robię, się wścibiać.

(Basia wygląda z alkierza dając znaki Szczuce).
SZCZUKA.

Zaklinam pana Chorążego.

SZMUL.

Już ja jemu kląłem — i nie pomogło...

(trzęsie głową smutnie).
SZCZUKA (cicho)..

Chyba sam Pan Bóg odwróci nieszczęście! Są zrządzenia boże... Któż wie? może to wyjdzie na lepsze... W każdym razie ojcu Basi, choćby życiem nałożyć przyszło, krzywdy uczynić nie dam.

CHORĄŻY (jedząc).

Co tam mruczysz, koniuszy Szczuko? he? Ja mruków nie lubię... Idź waszeć czekać swego protektora u progu... bo się z gniewu kością udławię, a właśnie szczukę[1] téż jem... i dosyć kiepska...



  1. Szczuka po staropolsku — szczupak.