Hm! Panie kochanku — Dzień dobry waszeci.
Hm, sto basałyków! dzień dobry asanu.
Nie zna mnie, panie kochanku, to zabawna rzecz... panie kochanku... Jak się zowiesz? możebyś poszedł sobie gdzieindziéj jeść.
Do stu basałyków, dlaczego?
Bo jabym tu jadł, panie kochanku...
Czy jegomość wiesz, że do szlachcica mówisz?
A kto u nas nie szlachcic, panie kochanku? Ale widzisz, panie kochanku, racya fizyka — choć ty jesteś szlachcic, to ja przecie jestem Radziwiłł, panie kochanku, wojewoda wileński.
A! to wy jesteście Radziwiłł panie kochanku! No proszę! Nigdybym się tego był nie spodziewał... gdzieś na peregrynacyi brzucha stracił, czy co? Ale kiedy mnie zaszczyciliście rekomendując się, słuszna, bym się ja także wam odrekomendował. Jestem kniaź Hrehory Koryatowicz Kurcewicz, chorąży lidzki, z rodu książąt litewskich..
Co? co? ho? ho? jakiego rodu?... Terefere kuku, strzela baba z łuku! panie kochanku, witam Kniazia.
Ja też witam i kłaniam Księciu Wojewodzie.
Hm! co panie kochanku?
Nic do stu basałyków (zajada).