I ładna i niczego w gębie...
Ja się domyślam, o co pójść mogło — ojciec mój zajechał tu wprzódy trudnoć mu było dać się arendarzowi wygnać — przecież w książęcej gospodzie dla wszystkich miejsca dosyć, Mości Książę?
Ale dalipan, panie kochanku, moja panienko, jam niewinien...
Nie zaczepiam nikogo, nie ustąpię nikomu.
Mości Książę... tyś szlachetny i dobry...
Ale bądź wacpanna spokojna, nikt się przy płci białej nie rąbie... Nie tu, to tam, panie kochanku, jakoś Pan Bóg da, że się zobaczymy...
A gdy Książę go poznasz lepiéj, to mu podasz dłoń.
Coś mi się nie widzi!
Tak, Mości Książę... Góra z górą się nie zejdzie, ale ludzie...
Na koń! na koń! znajdziemy przecież gdzieś popaść... stara to szkolna maksyma... Kto komu ustąpi, panie kochanku...
Do widzenia, Kniaziu!
Do widzenia, Wojewodo!
Spotkamy się...
Do usług...
Czołem...
Czołem...