O mój Boże! To cud twéj łaski! Ocaliłam ojca... ale moje nadzieje... on... w liberyi?... wszystko stracone!... Klasztor mi został tylko. Ojciec nie dopuści go na próg swojego domu... a jam cudu nie warta! Biedny Józef... Na wieki...
Panno Barbaro! słowo jedno, spojrzenie... słówko otuchy i nadziei.
A! to wy! Nadziei? nie mam jéj sama... stracone wszystko...
Uciekaj pan, bo gdy ojciec was tu zobaczy...
Nie przyjdzie... będzie stał, póki księcia na gościńcu nie dojrzy... Pozwól mi pani rzec dwa słowa...
Tak, chyba ostatnie, bo się już więcéj nie zobaczymy w życiu...
Ja mam nadzieję.
Ja żadnéj. Nie znasz pan ojca mojego, teraz gdy was widział na dworze księcia... dom nasz zamknięty dla was.
Miłość go moja otworzy, byleś mi Pani sprzyjała...
Co ja mogę? chyba się we łzy rozpłynąć.