Proszę się go, i nie, i nie. A potém żyd to weźmie, albo lada kto...
A to, panie kochanku, wam się chce wziąć?
Cóż, kiedy nie mogę... Ja myślałem, że W. Ks. Mość mi dopomożesz... Co to Księciu znaczy, zajechać, szlachcica wypędzić, a potém mnie oddać.
Toćbym, panie kochanku, zajechawszy musiał basarunek zapłacić!
A co księciu, takiemu magnatowi, szkodzi zapłacić?... I ot, jabym miał Wulkę, Chorąży pieniądze, a książę pan satysfakcyę...
Asindziej, panie kochanku, doskonały jesteś do rady... cha! cha!...
A żeby jeszcze staremu dać na kobiercu pięćdziesiąt...
Słuchaj, panie kochanku... niebezpieczna gra! mówisz o bizunach... tu niéma komu dać, a jak mnie rozłakomisz... to ci każę wsypać panie kochanku.
Po czemu jeden? Mości Książę.
Ten mnie bawi, panie kochanku! ten mnie bawi! Co za szkoda, że pieniędzy nie mam!
Ja pokredytuję...
Jeszczem, panie kochanku, takiego kpa w życiu nie widział! cha! cha!
Słuchajno Dyplowicz, czy ty kiedy o moich podróżach i peregrynacyach słyszałeś? Tak mi się podobasz, że ci gotów jestem cokolwiek opowiedzieć.
Nazbyt byłbym szczęśliwym i uhonorowanym, Mości Książę.