Czołem panu Chorążemu...
A! witam asindzieja — witam! ale zarazem u progu muszę mu przypomnieć, iż go prosiłem, abyś mnie odwiedzinami zaszczycać przestał. Nie chce mi się w domu własnym grubianinem być — a muszę... (odwraca się) Panno Barbaro — na ustęp!
Zatém powitawszy — żegnam! żegnam! Niech Pan Bóg szczęśliwie prowadzi...
Przepraszam pana Chorążego, ja tu przybywam nie z własnéj woli, ani dla własnéj sprawy — posłem jestem. Stare to przysłowie, że posłów nie ścinają ani wieszają. Książę Wojewoda mnie przysyła.
Znowu ten uparty popowicz.
Książę Wojewoda Wileński Radziwiłł.
Prosił mnie na barszcz odmówiłem — teraz pewnie na krupnik?
Nie — panie Chorąży — Książę naprzód ukłon wam śle.
Ukłon? daj go katu, jaki mi się zrobił grzeczny!... a daléj?