A słowo się stało!... Książę! Książę tu i w takim stroju?
Cyt! cyt! panie kochanku! Nikt mnie nie poznał, bo i poznać nie byli powinni. Przyjechałem sam powożąc się jednokonną kałamaszką, panie kochanku, ażeby zobaczyć incognito, jak mnie téż szlachcic przyjmować myśli, panie kochanku...
Co Książę pan wyrabia! Stopki Księcia całuję i weneruję...
Kurcewicz się, panie kochanku, suto i wspaniale sztyftuje... a mówili, że nic niéma!
Co on się sztyftuje? Czyż to on? Wspaniale! Cha! cha, Mości Książę! Czy Wasza Książęca Mość myślisz, że u niego co było? że on co miał? To hołysz! Dopiéro jak się dowiedział, że Książę jedziesz z dworem, tak on do mnie, w prośby, w modły, ledwie, że po rękach nie całował... Dypciu! kochanie!... ratuj! Bierz sobie Wulkę a dawaj im czego zażądają, ażebym wstydu nie miał...
A ty co na to, panie kochanku?
No cóż, co miałem robić? Człowiek nie kamień, sforsowany, naciśnięty, musiałem się zgodzić, choć z oczywistą stratą.
Proszę proszę oddał ci Wulkę, panie kochanku, aby mnie przyjąć?