Strona:PL Kraszewski - Wybór Pism Tom VIII.djvu/15

Ta strona została skorygowana.

sprawdzić to, co „ludzie napisali o cudach obcych krajów“ i przekonać się, o ile te opowieści z rzeczywistością się zgadzały. „U nas szczególniéj — pisał — nasłuchać się było można do przesytu uwielbień tego, co obce, z pogardą dla tego, co swoje. Zarówno uniesienia jak krytykę pragnąłem z własnemi porównać wrażeniami, aby się nauczyć, o ile one się zgodzą z tém, co uświęcone i przyjęte, co się stało pewnikiem, o czém nie godzi się wątpić nikomu, co każdy opis podróży powtarza, nie śmiejąc naruszyć, nie ważąc się już rozbierać“.
Z myślą tedy, jak widzimy, przedewszystkiém krytyczną wybierał się w drogę autor „Chorób wieku“, i myśl tę stosował zrazu do każdego nowego szczegółu, zaczynając od jazdy koleją. „Chciéć opisywać podróż, odbytą koleją żelazną — mówił sarkastycznie — byłoby prawie śmieszném, co najwięcéj być by to mogła historya wagonów, sąsiadów, przypadki i śmiesznostki najniewygodniejszego według mnie sposobu przenoszenia się z miejsca na miejsce, który człowieka czyni pakunkiem. Niewiele co podróżny schwycić może w zwyczajnéj wędrówce nawet dosyć powolnie odbywanéj, cóż dopiéro w tak szparkim przelocie, gdy wspomnienie tylko co widzianego przedmiotu wnet się dziesięcią innemi zaciera? Ściśnięty w wagonie, zanumerowany jak rzecz, która z miejsca na miejsce, mniéj więcéj całą, przewieść się obowiązano, jedzie król stworzenia zdegradowany do roli tłómoka, ledwie śmiejąc spojrzéć przez okno. Jest to już nie podroż, ale proste przenoszenie się z miejsca na miejsce, które w przyszłości powinno być ulepszone z pomocą chloroformu. Ludzi będą usypiać, administracya kolei naładuje niemi wozy, a wedle kartek poprzylepianych na czole, konduktorowie wydawać ich będą po stacyach, gdzie dopiéro szwajcar w wartesaal otrzeźwi... Tym sposobem mniéj zajmą miejsca, spokojniéj odbędzie się podróż i wiele niedogodności się usunie“...
Zapewne późniéj przyzwyczaił się Kraszewski do kolei i uznał téż dobrą ich stronę, uwalniającą szybko od jednostajnych wrażeń, lub dozwalającą podążyć śpiesznie tam, gdzie woła serce lub obowiązek, że już o czysto utylitarnych względach zamilczę. Ale na razie dość długo jeszcze rozwodził skargi i gdzie mógł, posługiwał się końmi po staremu, jak był przywykł w swych stronach.
Strony te stają mu ciągle w pamięci i z początku przesłaniają wzrok, gdy patrzył na ład i porządek, na zużytkowanie każdego kawałeczka ziemi przez ludność, w innych żyjącą warunkach aniżeli w tych, jakie wyidealizował w „Ładowéj pieczarze“. Lituje się on nad temi ludźmi, którym tak skąpo dostało się przestrzeni na ziemi, iż muszą ją wszelakiemi sposoby wyzyskiwać. „Każde