Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/125

Ta strona została skorygowana.
104
J. I. KRASZEWSKI.

Kobiety więc były prawie wspólne w Sparcie. Nim się stała własnością męża, kobieta była wprzód własnością państwa, a państwu nie chodziło o to, by była czystą, byle była płodną.
Instytucye usiłowały wyrobić w sercach kobiet uczucia silne i przeciwne ich naturalnemu usposobieniu. Zabraniano im noszenia błyskotek i strojów, jeżdżenia w wozach ozdobnych. Dziewczęta nago pokazywać się musiały na publicznych uroczystościach, aby tém łatwiéj mężów znalazły, mówił król Charylaus. Stąd charakter kobiet stawał się gwałtowny i dziki. Męstwo, które Lacede monkom wmówić i narzucić chciano w miejsce innych przymiotów, czyli istotnie było ich przymiotem, wielce wątpliwa.
Kobieta w Sparcie dzieliła często łoże przybysza obcego, nie śmiała jednak siąść z mężem do stołu. Na ucztach publicznych, na których bywały dzieci, kobiety znajdować się nie mogły. Skutkiem praw dziwnych, miasto podlegać mężom, panowały im żony w Sparcie. Plutarch dobrze to tłómaczy; Spartanie po większéj części żołnierze, najczęściéj od domu oddaleni, wracali czulsi dla żon, a te panując pod ich niebytność, rządów i po powrocie nie zrzekały się.
Władza rodzicielska równie była słabą; bo dziecię, jak niewiasta, naprzód było własnością państwa. Nowonarodzone starsi pokolenia opatrywali, a jeśli się okazało silne, przechodziło na własność kraju, jeśli slabém było, zabijano je. Dziecię nie zawisło od ojca, ale od wszystkich. Jeśli zgromione przez kogo ze Spartan, przyszło się użalić rodzicom, winni go byli ukarać powtórnie. Siedmioletnie odbierano od matki i wychowywano, wcielając w wielką spartańską rodzinę.
W Sparcie więc właściwie nie było rodziny, prawodawstwo rozprzęgało ją umyślnie, na korzyść państwa.
Spójrzmy teraz na domowe prawa Rzymian. Prawodawstwo tu dzieli się na dwie odrębne epoki: pierwsza kończy się z chrześcijaństwem, druga się z niém poczyna.
Tu pierwszą tylko przed oczy weźmiemy:
Małżeństwa u Rzymian były dwojakie — prawe i nałożnicze (justae nuptiae i concubinatus). — Pierwsze odbywały się obrzędowo i uroczyście. Około drugiéj z rana, narzeczona wychodziła z domu rodzicielskiego i szła do świątyni z nowożeńcem. Kapłan, czekający na nich, zabijał białą jałówkę i rozsypywał po ołtarzu okruszyny białego pszennego chleba, który wprzód podał zaślubionym. Zwało się to Confarreatio. Dyonizyusz z Halikarnasu powiada, że kobieta, w ten sposób związana z mężem, miała z nim odtąd wspólne bogi i mienie. Tym sposobem zaślubiona kobieta zwała się justa uxor-mater familias.