Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/132

Ta strona została skorygowana.
111
RODZINA.

walczyć z dziką bestyą; a czułe kochanki Propercyusza i Tybulla, owe Lesbie i Lidye, złorzeczyły mu, jeśli nie upadł ze wdziękiem. Dla zabawy Klaudyusza i Arypiny, dziewiętnaście tysięcy ludu walczyć raz musiało, a Rzymianie krwawéj poklaskiwali walce.
Boje, walki, szały rozpustne, wzruszenia, które dawały igrzyska, zastępowały uciechy domowe i uczucia rodzinne, których doznawać nie umiano. W lupanarach i cyrku upływa życie zdziczałego dobrowolnie ludu; siła opuszcza żołnierza, przytomność wodza, sumienie prawodawcę.
Użyjemy tu słów własnych autora, na odmalowanie obrazu schyłku i przeistoczenia Rzymu.
„Chwila się zbliża, w któréj cesarstwo na wagę złota zmuszone będzie bezsilnych kupić obrońców. Gdy Rzym, codzień bardziéj wycieńczony zbytkami, usypia w upojeniu i rozpuście, wielki ruch wstrząsa północą i wschodem Europy. Gońcy, przybyli od północnych krajów państwa, dziwne przynoszą wieści. Ludy nowe i nieznane, dzikich obyczajów, niezwalczonéj odwagi, popycha ręka niewidzialna od górnych płaszczyzn Azyi i Skandynawii, ku nieśmiertelnemu grodowi. Na koniach, łuską żelazną okrytych, lub chudych i mizernych szkapach, pędzą przybylcy jak orłowie, ludzie drobni, wychudli, ogorzali i olbrzymy z oczyma zielonawemi, z włosem jasnym, rozczochranym. Barbarzyńcy zbiegają się, jak sępy na ścierw, ku konającemu Rzymowi. Hunnowie, Swewy, Alanie, Goci, Wandale, zbliżają się gnając jedni drugich, pędzeni fatalnością jakąś, wszyscy w jednę drogę.
„Inny wróg jeszcze grozi Rzymowi. Sto dwadzieścia milionów niewolnika, które rychło pomścić się mogą na dwóch milionach ciemięsców. Chwila była stanowczą. Rzym, Gallia, całe państwo zagrożone zostało. Wojska liczne jak ziarnka piasku na brzegach morza, ludzie, gniewu bożego posłańce, co się sami zwali biczem bożym, obozowali pod murami Rzymu. Żaden opór nie wstrzymywał barbarzyńców, którzy śmierć przyjmowali z uśmiechem. Już na zbliżenie się najstraszniejszego i najkrwawszego z wodzów, stolica świata chwiała się i chyliła, gdy nagle barbarzyńca stanął w pędzie straszliwym i ukląkł przed człowiekiem, który wyszedł przeciwko niemu z krzyżem w ręku. Tym człowiekiem był Leon I. W téjże chwili, młoda dziewica gallijska, imieniem Gienowefa, ocaliła kraj swój, wzywając nowego Boga. Niewolnicy wreszcie, których świat obawiał się powstania i straszliwéj zemsty, padali na kolana przed narzędziem swéj kary i cześć mu oddawali.“