Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/140

Ta strona została skorygowana.
119
RODZINA.

społeczność. Mąż miał prawo oskarżenia o cudzołóstwo żony, ale jeśli przebaczył, prawo milczało; nikt inny obwiniać jéj nie mógł.
Pierwsi cesarze chrześcijańscy zmienili wielce prawodawstwo co do władzy rodzicielskiéj; jednakże stare ustawy pogańskiego Rzymu czuć się tu jeszcze dawały. W średnich wiekach walczą jeszcze z sobą dwa przeciwne systemata. W krajach, gdzie prawo pisane rządziło wyłącznie, władza rodzicielska z zasad, na których spoczywała, i ich wynikłości, czerpała coś ostrego, dzikiego, przypominającego swe pochodzenie; u ludów rządzących się zwyczajami, w których chrześcijaństwo nie miało prawa rzymskiego do walczenia z nim, duch chrześcijański swobodniéj i silniéj mógł się rozwinąć.
Tak w pierwszych, długo dozwoloném było sprzedawać dzieci, w razach przynaglającéj potrzeby. We Francyi dopiéro za królów drugiéj dynastyi zwyczaj ten zniesiony został. Rodzice mogli do stanu zakonnego przeznaczać swych synów od dzieciństwa. Oprócz nabytku pracą zyskanego, majętność wszelka należała do ojca, aż do emancypacyi, a emancypacya zawisła od niego tylko. Wreszcie syn nie emancypowany, nawet za zgodą ojca, świadczyć przed prawem nie mógł.
Prawodawstwo zwyczajowe na innych rozwijało się zasadach; dość jest przejrzéć zwyczaje różnych prowincyj, by się o tém przekonać. W większéj części z nich syn miał prawo posiadania dóbr, a ojcu sprzedawać ich nie było wolno.
Prawo starszeństwa, na które słusznie zresztą tyle w XVIII wieku krzyczano, nigdy nie było prawem rodziny tyczącém, ale miało wszędzie charakter polityczny tylko; rodzina tu podlegając mu, ofiarowała się dla państwa. W pewnych epokach, gdy chodziło o ustalenie majętności w rękach klasy, którą dla potrzeb kraju wzmocnić chciano; musiano prawem starszeństwa obwarować rozdrabnianie się majątków i przechodzenie ich w ręce, w których interes polityczny miéć ich nie chciał. W prawie starszeństwa, ustawie przedewszystkiém politycznéj, widziéć potrzeba nie korzyść pierworodnego, ale pożytki kraju i społeczności. Nie myślimy i nie możemy zresztą prawa tego uniewinniać w zasadzie, ale chwilowa egzystencya, interes kraju, ogółu, w wyższym na rzeczy poglądzie, tłómaczyć się daje.
„W średniah wiekach, powiada autor, społeczność ledwie z ruin powstaje; barbarzyńcy zawładnęli podbitemi ziemiami i podzielili je między siebie. Prawa straciły siłę, węzeł społeczny zwolniał, jeśli się nie zerwał; ojczyznę, rzec można, na nowo odbudowywać potrzeba. To odbudowanie musi począć się od jednostek, od rodziny, od grodów i dopiéro objąć państwo całe. Pierwszém