Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/141

Ta strona została skorygowana.
120
J. I. KRASZEWSKI.

więc dziełem prawodawcy jest, by wzmocnił rodzinę, by ją wcielił w człowieka na jéj czele stojącego i zapewnił mu znaczenie potężne, dziedziczne. Wśród nieładu powszechnego, wpośród zamieszania, rodzina musi, jak państwo, miéć siłę oporu skupioną, widoczną. Stąd u ludów, które rodziły się do nowego życia i władza monarchiczna i prawo starszeństwa były koniecznemi.“ Zresztą, jak-eśmy to powiedzieli wyżéj, nie wchodząc w nadużycia, bo te muszą być wszędzie, to prawo było raczéj obowiązkiem, ciężarem, niżeli przywilejem. Że się ten zwyczaj nie opierał na prawie pierworodztwa właściwie, ale miał na celu tylko zapobiedz rozdrobnieniu majętności i rozpierzchnieniu rodziny, dowodem to, iż w Bretanii naprzykład i Litwie pogańskiéj dziedziczyli najmłodsi nie najstarsi.
Prawo to, że nie było konieczném, ale zależało w dochowaniu od głów rodziny, dowodzi list u Markulfa. Ojciec mógł się do niego stosować lub nie, wedle potrzeby.
Co się tyczy dzieci nieprawych, ustawa kościoła wkładała na ojca obowiązek wychowywania ich i dania im sposobu do życia.
Autor nasz, nim przystąpił do obrazu osiemnastego wieku, kreśli tu jeszcze obyczaje rodziny w średnich wiekach; ale nie powtórzymy wizerunku tego, bośmy my sami jeszcze tak blizko czasu, w którym to życie panowało u nas, że dla nas nic tu nowego nie znaléść. Po starych dworcach, po starych księgach naszych, rzewniejsze mamy téj przeszłości, bliżéj nas dotykającéj, obrazy. Żywe nawet jeszcze tych obyczajów swiętobliwych, tego poczciwego życia próbki stoją przed oczyma naszemi.
Obraz XVIII wieku u p. Béchard dalekim jest od pełności — zarysem tylko niekiedy dość trafnym, ale zawsze dla treściwości saméj niewykończonym. Wahaliśmy się, czy go tu powtórzyć mamy, ale życzenie zaokrąglenia tego rzutu oka zmusza nas, byśmy poszli za autorem.
Pamiętniki margrabiego Lafare doskonałe dają wyobrażenie zmiany, jakiéj uległy obyczaje za panowania wielkiego króla. Gdy Filip Orleański objął regencyą, umysły już były w pogotowiu do filozoficznych bojów. Na ustroni swéj, księżna du Maine gromadziła dokoła siebie, wśród wrzawy zabaw i dzwięku balów, najśmielszych, najzłośliwszych literatów owego czasu: Lamotte-Houdard, młody Arouet, Lagrange-Chancel, srary margrabia Saint-Aulaire i Chaulieu, otaczali księżnę i dwór jego stanowili.
Przy sławnéj Ninonie kupią się ciż sami Saint-Aulaire i Chaulieu, z Fontenellem, czcicielem rozkoszy a nieprzyjacielem namiętności, człowiekiem zmysłowym a bez serca, któremu śmierć przy-