jaciela nawet obiadu przerwać nie mogła. W kawiarni Prokopa zbierają się także literaci, pragnący swobody i znudzeni dworakowaniem. Regent sam nareszcie, wśród Saint-Simonów, Brancasów, Bironów, głośno wywołuje swoję maksymę, zadziwiającą swoją bezczelnością: „Poczciwym jest, kto umié ukryć niepoczciwość swoję.“
Sceptycyzm, ta plaga naszego czasu, otrzymana w spadku po XVIII wieku, pierwsze słowa wybełkotał na wieczorach rozpustnych regenta. A jakby Bóg rozsiewaczy i krzewicieli sceptycyzmu własnemi ich rękami chciał skarać — oni pierwsi głoszą zasady, które życiem przypłacić mają sami, lub w synach swoich.
Pisma pseudo-filozoficzne wyrastają jak grzyby. J. C. Rousseau wypuszcza w świat Moïsadę, na scenie poklaskują sławnemu wierszowi przeciwko księżom. Ukazują się Listy perskie.
Dzieło Monteskiusza doskonale wyrażało wiek, w którym wyszło — w formie lekkiéj i dowcipnéj, targało się na najważniejsze zagadnienia społeczne. Usbeck wyśmiewa z kolei wszystkie zasady rodziny, zawadza mu małżeństwo, smakują rozwody, wzdycha za tyrańską władzą rodziców (Księga 5, rozdz. 7). Zresztą jestto jego osobiste zdanie, którego klika filozoficzna nie podzielała. Diderot, D’Alembert, Voltaire, całkiem przeciwnie ostatek władzy rodzicielskiéj odjąć im chcieli. Zarówno oni, jak Monteskiusz, błądzili, środek mijając.
Duch materyalistowski wieku nigdzie silniéj nie objawił się jak w Encyklopedyi, tym potężnym młocie, który był dla nowego społeczeństwa chrześcijańskiego tém, czém wpływ barbarzyńców na Rzym. Dosyć jest zajrzéć do tego warsztatu zniszczenia, gdzie mowa o małżeństwie i o innych zasadach społecznych. Wolter jakby mu najpilniéj było burzyć i wywracać, nawpół seryo, wpół żartobliwie, dotykając każdéj kwestyi pojedyńczo, porusza wszystkie, okruchami rozwalin miota na strony; wewnątrz pali go chętka dopełnienia tego posłannictwa niewiary, z którém na świat przyszedł, nie omija zręczności, wyszukuje jéj, zaczepia najróżnorodniejsze zagadnienia i jeśli nie może rozumowaniem, rozcina je szyderstwem. Mówiąc o władzy rodzicielskiéj, mówi razem o potopie, o inkwizycyi, o papieżu, o jezuitach, o królu Klotaryuszu i o procesie Kalasa. Jestto żywy przecznik, który nigdy nie pragnie nic stworzyć prócz zwątpienia i z zapałem bohatera bojuje przeciwko wszystkiemu, co spotka. Nie będziemy tu powtarzać, co mówi o małżeństwie, władzy ojca, rozwodzie, poligamii; naturalnie, musi on z powołania swego wywracać instytucye chrześcijańskie. Helvetius, Holbach, d’Argens, Diderot i Jan Jakób Rous-
Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/142
Ta strona została skorygowana.
121
RODZINA.