szczenia dranicy wyżłabiana (takie budowy widzieliśmy w Białowieskiéj puszczy także). Chaty nie są tynkowane, ani nawet bielone, a więc czarne, smutne, a jednak malownicze. Miasteczka żydowskie nie wiele lepiéj zbudowane, dwory szlacheckie także drewniane, bez piętra, rzadko kiedy tynkiem opatrzone. Murowanego domu trudno napotkać, tylko gdzieniegdzie cerkiew, zabytek bogatszych czasów, wznosi się w proporcyach nieodpowiednich reszcie otaczających zabudowań. Wszystkie nowe cerkwie są drewniane, lecz obszerne i kształtne, w guście wschodnim wystawione. Przy każdéj wiosce cmentarz z pięknemi drzewami, zwykle w malowniczém położeniu, bo wszędzie wieśniak na wieczny spoczynek szuka miejsca uroczego. A po całym kraju gęsto porozsiewane mogiły czyli kurhany świadczą, że ta ziemia nieraz krwią przesiąkła, że nieraz była widownią mordów i bojów.“
„W borach sośnina, brzezina, jodła i osika, gdzieniegdzie dęby, jesiony, olsze i jarzębki; buków i modrzewiów wcale nie dostrzeże, ale za to nieprzebyte gęszcze łoziny i kruszyny, których łodygi są karmem łosiów, a owoc żywnością niedźwiedzi. Jadąc lasem, co chwila napotykamy sianożęć czyli uroczysko, lub wykarczowaną ladę, to jest niwkę; jadąc polem, co chwila działek krzakami zarosły, gdyż włościanin białoruski, by zastąpić brak nawozu i niepłodność ziemi, las niejako wprowadza w płodozmian rolniczy. Gdzie może i karczuje i obsiewa nowizny, własne zaś pole zapuszcza, a to natychmiast porasta sośniną lub brzeziną, tak gęstą, jak gdyby ją zasiał Niemiec leśniczy, a daleko bujniejszą, niż jakiekolwiek niemieckie zagajenia. Jeden z miejscowych opisując pewien zakątek tego kraju, mówił mi: „nie jestto pole, ani łąka, ani las, ot tak dyabli wiedzą co.“ Wyrażenie to, jakkolwiek do pewnéj tylko miejscowości skierowane, daje się pod pewnym względem i do ogółu zastosować; charakteryzuje ono anarchią, jaka panuje w zarysaah krajobrazu, a ta jest odbitkiem i wypływem wewnętrznego stanu gospodarstwa.“
Grunt Białéj Rusi składa się powszechnie z glinki i piasku, a bardzo płytkiéj warstweczki ziemi rodzajnéj; na spodzie glina, łupku nigdzie, wapna mało, ale głazy za to na powierzchni. Dla nieprzepuszczalnego spodu, braku części wapiennych i próchnicy, ziemia chociaż pagórkowata, jest zimną i mokrą, a jednak do uprawy łatwą; ani się zapieka, ani się maże, krucha i sypka.
Nie dziw, że téż tu wymyślnych narzędzi rolniczych nie potrzeba i gospodarstwo obchodzi się jeszcze temi, które Gwagnin opisywał w XVI wieku. Autor opisuje nam pokrótce narzędzia będące w użyciu i daje ich rysunki. Sochę na lekkim gruncie tutejszym ciągnie wół jeden, koń, a czasem nawet biedna jałówka;
Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/159
Ta strona została skorygowana.
138
J. I. KRASZEWSKI.