także nie wiele i wogóle na barciach tylko. Lasy przepełnione są zwierzem dzikim, zwłaszcza łosiami, niedźwiedziami, wilkiem, lisem, kuną, rysiem. Dzików i sarn mało. Z ptastwa obfitują lasy i błota tutejsze w kuropatwy, bekasy, kaczki, pardwy, cietrzewie, głuszce i ogromną ilość jarząbków.
Gorzelnie, wedle wyrażenia autora, wrosły niejako w każde większe gospodarstwo, i jest na to przyczyna, bo ciężkie wyżywienie bydła ułatwiają. Pędzi się wódka i z kartofli; piwo wyrabia gęste i mętne, ale nie tyle ma rozchodu co wódka.
Materyałem handlu najważniejszym z Rygą są len i konopie; drzewo płynie na dwie strony, okrętowe do Rygi (maszty, szpiry i brusy), budulcowe i braki do Krzemieńczuka. Oprócz tego, wyrabia się w lasach potaż, dziegieć i smoła. Młyny wszystkie prawie razowe, bez pytlów, tak, że autor na cztery gubernie jeden tylko młyn pytlowy wspomina. Olejarnią także jednę, papierni kilka wymienia; rudę żelazną wyrabiać poprzestano.
„Lud prosty téj prowincyi są to Białorusini, wszakże mowa ich odmienna od ukraińskiéj. Czyli to skutkiem pochodzenia z dwóch ras pomieszanych, to jest: sławiańskiéj ze skandynawską, czyli skutkiem zimniejszego klimatu i nędzniejszego pokarmu, ale nawet rysy twarzy i charakter zupełnie się różnią od południowych Małorosyan. Chłop tutejszy jest wzrostu małego, częściéj blondyn lub rudy niż brunet, nos ma zwykle mały, oczy siwe lub błękitne, głęboko w czaszce osadzone, ruchy powolne, rzadko kiedy barczysty i silnie zbudowany, otyłego ani spotkać. Posłuszny, potulny, mało mówiący, pracowity, lecz słaby; cierpliwy, lecz mało przemyślny, skłonny do pijaństwa, lecz choć się upije, to nie awanturnik, ani zawalidroga; skory do kradzieży, ale nie do morderstwa; do nędznego przyzwyczajony pokarmu, gdyż w dobrych czasach pożywa chleb z plewami i pije kwas z soku brzozowego, lub ziół sporządzony, a w czasie głodu, który tu co kilka lat regularnie następuje, musi być przez dziedzica żywiony.“
Autor opisuje następnie położenie ludu i jego stosunek z dziedzicami, charakter jego moralny, potém mówi o dawnéj szlachcie czynszowéj, o żydach i wreszcie o właścicielach ziemi, o dziedzicach. Tych położenie tak kreśli: „Nie słychać na Białéj-Rusi o owych rosnących, jak na drożdżach, fortunach, o owych spekulacyach na wielką skalę, które od razu człowieka zbogacą lub zniszczą; tu się każdy mozoli, pracuje i szczęśliwy, gdy z końcem roku wyżył i podatki opłacił. Lecz z drugiéj strony, skutkiem tego położenia, obywatel białoruski jest przemyślniejszy i więcéj wyrachowany od tych, którzy się pod szczęśliwszą gwiazdą urodzili. W czasie, gdy ukrainiec ledwo trzy tygodnie w roku poświęca
Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/161
Ta strona została skorygowana.
140
J. I. KRASZEWSKI.