Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/164

Ta strona została skorygowana.
143
GOSPODARSTWO.

dnéj nie widzisz chaty, dziwisz się, gdzie są ludzie, co tę pszenicę zasieli i sprzątną, kto tu pracuje i dla kogo. A jeśli wyjedziesz na ugór niepołożony, na ów step wszędzie równie zielony, równie jednostajny, w którym za całą rozmaitość, oprócz porozsiewanych mogił czyli kurhanów, gdzieniegdzie spostrzegasz stada siwych wołów, które się w oddali jakby stada gęsi wydają, sądzisz być w jakim kraju pustym, nie zamieszkałym. Tak odmienny jest obraz dolin, w których się całe skupiło życie, od obrazu wysokich, lecz płaskich grzbietów, które ją przedzielają. Podział pól jest na trzy zmiany i razem dwór, razem włościanie; gdzie ozimina, to wciąż pszenica lub żyto i gdzie jarzyna, i owies, jęczmień, proso, hreczka, len, po nad drogami konopie; gdzie zaś ugór uprawny, to wszędzie skiba czarna obok skiby, każda równie żyzna, równie twarda, równie krucha zarazem. Stąd największa jednostajność w widoku pól i stepów, największa rozmaitość i malowniczość w położeniu wiosek. A przecież i te wioski wszystkie do siebie mniéj więcéj podobne, wszystkie równie zielone, równie powabne. W poprzek doliny, w jakiém miejscu zwężoném, grobla niekiedy kamienna a najczęściéj z nawozu, tamuje płynący strumień, a często głęboką i silną rzekę i podniesiona woda rozlewa się po dolinie i tworzy staw, nie jak nasze kwadratowy, sztywną groblą ocyrklowany, ale długi, giętki, jakby sobie według kształtu otaczających pagórków usłał miejsce do spoczynku. Na wierzchowisku zwykle rośnie oczeret, ale bliźéj grobli zawsze woda czysta, nie zarośnięta, bo nie jest to na kilka sztychów wykopana sadzawka, którą co kilka lat szlamować trzeba; ale dno parowu, dno często skaliste, gliniaste, a w każdym razie głęboką wodą pokryte. Nad groblą młyn jeden, czasem kilka, czasem pięć i dziesięć kół się obraca, i wody im nie braknie i mlewa nie braknie.“
„Z obu stron stawu, sady z gruszek, jabłek, śliwek i zwłaszcza czereśni; a wśród sadów porozrzucane chaty nizkie, strzechą kryte, bez kominów, czasem murowane, czasem drewniane, czasem tylko plecione z chróstu, lecz zawsze obielone. Koło chaty stodoła, to jest szopa do młócenia, nie zaś do przechowania zboża. Tu go zanadto, by mu tyle dogadzano, tu go układają w sterty pod gołém niebem i każdy włościanin kilka stert takich posiada w swym toku; zaś co do sadów żeby opisać, ile tu owoców, dość powiewiedziéć, że ja sam z dziesięciny od chłopów miewałem po kilkadziesiąt korcy.“
„W każdéj niemal wsi cerkiew, bo sioła ukraińskie nie są jak nasze z kilku chat złożone; dwieście dusz męskich, a zatém w trzysta ludności to mała wioska, bywają po tysiąc i więcéj; są takie,