które jakkolwiek wynagradzają pracę. Stanowi potém autor, że przewyżka produkcyi ziem najżyzniejszych nad najmniéj żyznemi, jest właściwie czynszem dziedzica — wysokość ceny produktów wpływa na czynsz, nie zaś przeciwnie. Rolnictwo podnosi się w miarę większego kapitału, który włożony weń być może. — „W postępowych krajach czynsz dzierżawny dąży do podwyższenia się; wszakże są znowu przyczyny oddziaływające i niszczące tę dążność. I tak: produkcya, sztuką podniesiona, przewyższa zwyczajny procent, jaki lokowane kapitały przynoszą, a że cena produktów zniża się w miarę wzrastającéj ich ilości; skutkiem tego, czynsz dzierżawny się zmniejsza. Udoskonalenie dróg i komunikacyi, ułatwiając dowóz produktów z miejsc, w których wyprodukowanie ich jest jak najtańsze, wpływa także na poniżenie ceny dzierżawy.
To, co autor w następnym paragrafie mówi o powiększaniu się ludności i ograniczeniu prawem, acz łagodném jéj zbytecznego wzrostu, zbyt trąci szkołą Malthus’a i w żaden sposób przyjąć za prawdę ekonomiczną takiego aforyzmatu nie możemy. Wypływa on, zdaje mi się, z premissów paradoksalnych. Pomnożenie się ludności prowadzi za sobą powiększenie sumy pracy, do któréj moralnie i materyalnie ludzkość jest przeznaczoną. Chodzi więc tylko o to, czy ludność znajdzie materyał do pracy téj. Na przeludnienie środkiem jedynym zaradczym, prowidencyonalnym, acz bolesnym, jest emigracya. Świat szeroki, leżą w nim siły nie użyte, oczekujące wszędzie człowieka; a gdzie jest materyał do pracy — ziemia i człowiek, — tam z pracy wyrosnąć musi kapitał. Wprawdzie uzyskanie go pierwotne nie jest łatwém, lecz stara społeczność nowéj zda mi się dopomódz jest obowiązaną.
W żadnym razie prawem ograniczyć pomnażania się ludności nie można, a nadewszystko ani się godzi. Prawo powinno kierować, nie zabijać, a zapobieganie pomnażania się acz najłagodniejsze, wyjdzie koniecznie na zabójstwo moralne.
Wracamy do aforyzmatów. Towar, płód pracy, jest produktem kapitału i pracy, zatém własnością kapitalisty i wyrobnika. Kapitalista zgóry opłaca umówioną cząstkę wyrobnikowi, która stanowi jego prawo do towaru, i sam staje się właścicielem jego. Ten spłat zowie się zarobkiem, i jest dwojaki, to jest dwoistą ma formę, chleba (ordynaryi) i pieniędzy. Fundusz zarobków pewnego kraju reprezentują jego produkta. Z tego funduszu im większa ilość się dzieli, tém mniéj wypadnie na każdego. Co tu powiedziano o stowarzyszeniach wyrobników, z powodu zmniejszającego się coraz, w miarę podnoszącéj ludności, zarobku, pociąga za sobą wielką kwestyą dotąd zdaje się nierozwiązaną. Jak tylko kwe-
Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/172
Ta strona została skorygowana.
151
GOSPODARSTWO.