Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/182

Ta strona została skorygowana.
161
WIECZORY Z R. 1858.

stare przypominające czasy, spotykamy mieścinę nad wszelki wyraz lichą, Murawicę, przy któréj okop grodziska świadczy o starym zamku. Tuż Chodkiewiczowski Młynów, nowa rezydencya téj rodziny, przeniesiona z Pekałowa, z pięknym pałacem i ogrodem nad Ikwą.
Z Młynowa przez długie groble i niewygodne góry jedzie się do Dubna, które już widać w dali na boku wzgórza sterczące. Jest to jedno z najhandlowniejszych i najożywieńszych w pewne roku pory miasteczek naszych. My, co potrzebujemy pewnych terminów w roku, co-by nam przypomniały, że mamy myśléć o sobie, zjeżdżamy się tu na tak zwane kontrakty. Dubieńskie przez długi czas walczyły o lepszą z lwowskiemi, dziś grożą im coraz więcéj uczęszczane kijowskie. Dotąd godzą się jakoś te oba zjazdy, bo dubieński zaczyna się około połowy stycznia, kijowski ku końcowi tego miesiąca, lecz Dubno dawną swą świetność traci powoli; życie Wołynia, którego pulsem nazwać można kontrakty, coraz słabnie.
Miasteczko, niegdyś mniéj znaczące z licznych, do ordynacyi Ostrogskiéj należących, nie bardzo jest wspaniale zabudowane. Do rynku prawie przytykają mury, opasujące dawne zamczysko, w którego obrębie stoi nowy pałac, przez Lubomirskich postawiony, lub może z starszego przerobiony gmachu. I to już pustka dzisiaj, choć pamiętamy wszyscy wesołe a gromadne wieczory nasze, spędzane pod gościnnym dachem księcia Józefa i księżnéj Doroty. Mur okolny ze ślicznemi bastyonikami po rogach, utrzymał się, jak był XVI wieku, zdaje mi się, a dziś to wielka dla miasteczka ozdoba. Brama wjazdowa jest daleko świeższą budową, a pałac ma cechy XVIII wieku, jeśli się nie mylę, i dosyć jest opuszczony. Ciekawe w nim znajduje się archiwum po książętach Ostrogskich.
Oprócz bramy wjezdnéj od strony Murawicy, zwanéj Łucką, na któréj zbierała się loża masońska w pierwszych latach naszego wieku, blizkiego kościoła i klasztoru po-bernardyńskiego, nowszego parafialnego, jednego klasztoru żeńskiego, tak zwanego ratusza w pośrodku miasteczka w rynku, gdzie się mieści sala kontraktowa i sklepy, Dubno ma ledwie kilka murowanych kamienic, i od lat kilku nie widać, by się podnosiło. Rynek otaczają znane u nas stare zajazdy drewniane, posklejane jedne z drugiemi, rzędem przy sobie stojące, brudne i liche. Żydowstwa tu jak szarańczy, a nigdzie prócz może sławnego Berdyczowa, niéma żydków żwawszych, gotowszych na posługi, zwinniejszych i większych szachrajów. Wjazd do miasteczka nigdy się prawie nie obejdzie bez wrzasku i tragicznéj historyi. Kupa myszuresów (posługaczy zajazdów) otacza podróżnego, wabi, prosi, zaklina, nęci każdy do siebie, a odurzonego wrzawą porywa i często gwałtem wpędza do pierwszéj lepszéj bramy. Zresztą rad