Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/195

Ta strona została skorygowana.
174
J. I. KRASZEWSKI.

a portrety, które się malują w sztywnych mundurach i najświeższego kroju sukniach, wcale nie są powabne.
W niedzielę szczególniéj, na wielką mszę do kościoła seminaryjnego, schodzą się licznie pobożni. Kazanie miewa zwykle jeden z seminarzystów, lub księży profesorów. Trzeba przyznać, że ma poczciwego ducha wiary i do kościoła idzie dla potrzeby! nie dla roztargnienia i zwyczaju. Żadna pora roku nie zmienia liczby mieszkańców, którzy się tu przywykli modlić, a w katedrze miejsca sobie dla szczupłości jéj znaléźć nie mogą.
Wyjąwszy kilku ekscentryczniejszych ubrań, zwracających oczy, ogoł pobożnych skromny, i składa się jak sama ludność Żytomierza, z urzędników i klasy średniéj. Nie ma tu tego wychodzenia i przychodzenia wśród nabożeństwa, które tak nieprzyjemnie po wielkich miastach uderza, przybyli przede mszą wychodzą razem po niéj.
Wszędzie prawie przy kościołach oprócz ubogich, trafiają się sklepiki z różnemi do nabożeństwa służącemi przedmiotami, obrazkami, krzyżykami, medalami, świeczkami i t. p. Tu u nas nietylko palmy w kwietnią niedzielę sprzedają się w krużganku, ale w podwórzach obu kościołów, szczególniéj przy katedrze, jest zwyczaj wystawiania na sprzedaż najrozmaitszych rzeczy. I tak trafia się spotykać w bramie meble, wazony, stare suknie, najrozmaitszy sprzęt domowy, którego się ubóstwo pozbywa, a nawet czasem i książki.
Wieleż to ciekawych i rzadkich edycyj naszych ksiąg kupili moi znajomi pod kościołem. Jestto termin uświęcony, sprzedaje się i kupuje mnóstwo rzeczy pod kościołem; wynoszą pod kościół, co kto ma do zbycia, a na co gdzieindziéj o kupca trudno. Często u katedralnych wrót przy baryerze widok stąd najosobliwszy. Tu kupką leżą książki, daléj stary kapelusz kobiecy ze spłowiałemi wstążkami, kilka wazonów pożółkłych, obrazek za szkłem, stolik bez nogi... Przed wielkanocnemi święty, zjawiają się tu cale zastępy form papierowych do bab, i baranki z chorągiewkami. Mniéj tego targu przed bernardynami, ale i tu się spotyka. Nie jestto jeszcze frymark i handel grosza chciwy, któregoby należało zabronić, po większéj części ubóstwo tylko, pilna potrzeba, naglący niedostatek, chwytają się tego środka.
Żydów tu prawie nie widać, a pozór i fizyognomia sprzedających świadczą o ich niewinności. Grosz, który tu dostaną, oczekiwany jak jałmużna, często na kupienie chleba służy.
Zwyczaj ten nigdzie mnie tak nie uderzył i nigdzie do takich rozmiarów, zdaje mi się, nie doszedł, jak tu, gdzie inaczéj sprzedaż