Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/196

Ta strona została skorygowana.
175
WIECZORY Z R. 1858.

trudna, kupiec nie wiedziałby, gdzie szukać takich biednych towarów.
Jeden z przedmiotów, który na mnie największe tu czynił wrażenie, to te biedne wazoniki, stojące z jakimś wstydem na bruku ulicznym, przywykłe do czystéj szyby okienka, do ciepła pokoju, do zacisznego kątka... Jest coś niezmiernie smutnego w tych biedakach, często na chłodzie proszących, aby je kto kupił i przygarnął. Na widok pieszczonych tych roślinek przychodzi na myśl izdebka, którą zazieleniały, życie jakieś nieznane a biedne, co się i téj pociechy kwiatka wyrzec musiało... chciałoby się kupić je, by oddać temu, co nie mając już nie zbytkownego, tych gości wiosennych poświęcił gwałownéj potrzebie. Inne wrażenie czyni stary kapelusz kobiecy, który trąci nierządem, choć nie zawsze w skutek jego przybywa się popisywać na baryerze, inne — książki odarte, rzucone na bruk, wśród których kupy nieznaczącéj czasem i drogi brylant się trafia. Ktoś tu przecie kupił Possewinową „Moscovię“, i to wileńskie wydanie! Znam bibliomanów, co tu uczęszczają regularnie, z wielką przebiegłością udając obojętnych przechodniów, aby żydek na ich fantazyą bibliomanów nie nakładał haraczu.
Z rynku, przed bernardynami widać szeroki plac, przez który bieży szosa, a po nad nim mury cerkwi, niedawno jeszcze wieżą nową górującéj nad miastem. Jestto zaprawdę ciekawy dowód, jak się to u nas nieopatrznie budują, mamy przykład tego na kościele bernardyńskim i na cerkwi nowéj. Zdaje mi się, że mury, z których ją przerobić chciano na większy i lepiéj potrzebom miasta odpowiadający gmach, musiały pochodzić z cerkwi fundowanéj przez oficyała Prymowicza. Tę tedy rozszerzyć przedsięwziąwszy, u wnijścia dano na planie bardzo podniosłą wieżycę, ale nie zastosowano do niéj fundamentów, i zdaje mi się, że główne wnijście zbyt dano obszerne, a nie starannie zasklepione. Gdy więc już mury niemal pod dach się wznosiły, a wieża była ukończoną, pokazało się niebezpieczeństwo zwiastujące rysy po nad drzwiami... aż w wigilią św. Antoniego, pięknéj nocy czerwcowéj, wśród ciszy wiosennéj, wieża nie runęła, ale się zsunęła i opadła... Szczęściem nikt życia nie postradał, bo się już miano na ostrożności. Teraz pozostały mury nadwerężone wstrząśnieniem, z których niewiadomo czy co zrobić będzie można.
Na placu tym nieco daléj, jest tymczasowa drewniana cerkiewka, wielkie kramy drewniane, także jatki... i domek przytułku dla sierot. W przyszłości może to być, gdy się odbuduje i ozdobi, wcale piękny rynek, ale dziś z tą ruiną świeżą, z nieregularnemi resztkami Wilskiéj ulicy, dosyć niepozornie wygląda. W inne strony rozchodzą się stąd od seminaryjnego gmachu ulice: Kijowska,